Teraz Doda na Instagramie tłumaczy, że w zasadzie nie chodziło o "groźby" a o
"zmuszanie do określonego zachowania się"
. Pokazała też fragment pisma procesowego w tej sprawie. Pisze, że zarzut dotyczył tego, że
zmusiła byłego narzeczonego do przyznania się przed rodzicami, że jest alkoholikiem
.
- Dziś pan Roman Giertych ochoczo przeznaczył na swoim Twitterze przestrzeń dla mnie. Jak zwykle manipulując mediami i wami. A te
groźby karalne to nic innego, według pana Giertycha, jak zmuszanie Haidara, żeby przyznał się przed rodzicami, że jest alkoholikiem
. W innym przypadku
to ja będę zmuszona pokazać im patologiczne nagrania
, gdzie chodzi w majtkach w restauracji, zasypia przy stoliku, bełkocze, bierze narkotyki w miejscach publicznych, jeździ pijany. I wszystko to, co działo się, kiedy pił - tłumaczy na Instastories.
- I nie, nie żałuję. Zrobiłabym to samo.
5 tysięcy grzywny to ok kwota, żeby przejrzeć szybko na oczy
- mówi.