Na miesiąc, od 21 listopada do 21 grudnia,
Agora zaplanowała zwolnienie grupowe.
Pracę mają stracić
84 osoby
. Celem jest
obniżenie kosztów
i poprawa efektywności procesów w firmie. Zwolnienia mają dotknąć pracowników działów nieredakcyjnych:
"Z uwagi na czynniki ekonomiczno-finansowe tj. kryzys gospodarczy wywołany przez konflikt w Ukrainie, skutkujący m.in. wzrostem cen papieru oraz z uwagi na niekorzystne prognozy dotyczące rozwoju gospodarki w najbliższych kwartałach wymagane są zmiany struktury organizacyjnej spółki" - przekazano w komunikacie giełdowym spółki.
Inne zdanie na temat planowych zwolnień ma związek zawodowy
Komitet Obrony Gazety Wyborczej.
Uważa on, że
zwolnienia dotkną więcej
niż 84 osoby, ponieważ zarząd w komunikacie poinformowa
ł jedynie o osobach zatrudnionych na umowach o pracę:
- A są przecież jeszcze ludzie zatrudnieni na umowach cywilnych i B2B, z nimi także firma się rozstanie. Dzisiaj nie wiemy, jaka będzie skala tych rozstań, ale deklarujemy, że w rozmowach z zarządem będziemy upominali się także i o te osoby - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Waldemar Paś, szef Komitetu Obrony GW.
Oprócz tego w piątek związkowcy zaapelowali do zarządu Agory, aby ten
obniżył swoje pensje i w ten sposób "uratował kilka miejsc" pracy przez zapowiadaną likwidacją.
"Zarobki zarządu spółki Agora SA rosną (z 1,19 do 3,84 mln zł w pierwszym półroczu). Dlatego pytamy zarząd Agory SA, czy godzi się przeprowadzać zwolnienia grupowe i samemu podnosić sobie pensje? Uprzejmie apelujemy do zarządu Agory SA, aby zgodnie z hasłem założycielskim
Gazety Wyborczej -
Nie ma wolności bez Solidarności, rozważył zredukowanie sobie pensji, zamiast je podwyższać, może w ten sposób uda się ocalić przed zwolnieniem kilka, a może nawet kilkanaście osób" - napisano w apelu związkowców.
Nastroje w działach nieredakcyjnych mają być fatalne:
- Jak teraz mamy pracować, skoro może nas wyrzucą? Tym bardziej że całkiem niedawno zapewniano nas, że sytuacja
Wyborczej
jest dobra. Gdy w ubiegłym roku redakcja prosiła o nas wsparcie, to stanęliśmy za nią murem. Redaktorzy naczelni dziękowali nam wtedy za pomoc i zapewniali, że tworzymy z redakcją jeden zespół, że nigdy się na nas nie wypną. Liczymy, że teraz redakcja jej naczelni dotrzymają słowa i "nie będziemy szli sami" - mówi Gazecie Wyborczej jeden z pracowników takiego działu.
- Jesteśmy ciekawi co Jarosław Kurski ma nam do powiedzenia - dodaje.
W Agorze w ostatnim czasie
nie dzieje się najlepiej.
Od kilkunastu miesięcy głośno jest na temat konfliktu pomiędzy
Gazetą Wyborczą
a zarządem Agory. Ten chce połączyć
Gazetę Wyborczą
i gazetę.pl w jedną redakcję, czemu sprzeciwiają się pracownicy: