Były prezydent USA
Donald Trump
zdecydowanie
wygrał w poniedziałek pierwsze republikańskie prawybory
prezydenckie, które odbywały się w stanie Iowa. Były amerykański prezydent zostawił swoich rywali daleko w tyle. Podczas zwycięskiego przemówienia Trump zapowiedział, że już niebawem podzielony kraj się zjednoczy. Zapewnił także, że jeśli wygra wybory to
"rozwiąże kwestie Ukrainy
i Izraela":
- Rosja nigdy nie zaatakowałaby Ukrainy, gdybym był prezydentem. Putin i ja dobrze się dogadywaliśmy, dogadywaliśmy się bardzo dobrze - to dobra rzecz, nie zła rzecz - przekonywał.
Do wielokrotnie powtarzanych przez Trumpa zapewnień, o tym, że jeśli on wygra wybory, to szybko zakończy wojnę w Ukrainie, odniósł się prezydent Ukrainy
Wołodymyr Zełenski
. W wywiadzie dla Channel 4 News Zełenski
zaprosił Trumpa do Kijowa:
- Panie Donaldzie Trumpie, zapraszam Pana na Ukrainę, do Kijowa. Jeśli podobno uda się Panu zatrzymać wojnę w ciągu 24 godzin, myślę, że to wystarczający powód do przybycia - powiedział Wołodymyr Zełenski.
W rozmowie z dziennikarzem prezydent Ukrainy przyznał, że jest zaniepokojony słowami wypowiadanymi przez byłego prezydenta USA:
- To znaczy, jeśli mówi, że będzie podejmował decyzje samodzielnie - nawet nie mówię o Rosji - bez obu stron, to znaczy bez nas. Sugeruje to, że jeśli jego pomysł, o którym nikt nie słyszał, nie zadziała dla nas, naszych ludzi, to i tak zrobi on wszystko, aby wcielić w życie swój pomysł. I to mnie trochę niepokoi - zauważył Zełenski.
Dodał też, że wie, że może liczyć na amerykańskich kongresmenów i senatorów:
- Nie martwię się, z całym szacunkiem, o kongresmenów czy senatorów. Spotkałem się z nimi. Kiedy z nimi siedziałem, niezależnie od tego, czy rozmawialiśmy sam na sam, czy na wspólnych spotkaniach, w zdecydowanej większości, w 99 proc., byli po mojej stronie. Ufam wynikom działań. Bez wsparcia i pomocy Stanów Zjednoczonych nie bylibyśmy w stanie przetrwać. To fakt. Dlatego dzisiaj w zasadzie im ufam i na nich liczę - powiedział prezydent Ukrainy.