Wczoraj w wielu miastach
Argentyny
odbyły się
antyrządowe protesty
, w których wzięły udział tysiące ludzi s
przeciwiających się restrykcjom narzucanym przez rząd w walce z koronawiursem
. Ograniczenia, w tym ogólnonarodowa kwarantanna zostały wprowadzone w marcu, następnie rząd na większości terytorium kraju znacznie je złagodził. Od kilku tygodni obserwowany jest
gwałtowny wzrost zakażeń
, dziennie przybywa nawet po 7 tysięcy chorych. W związku z tym prezydent
Alberto Fernandez
zapowiedział przywrócenie wielu restrykcji i przedłużenie ich obowiązywania do 30 sierpnia.
Największa demonstracja odbyła się w
Buenos Aires
, gdzie protestowali przede wszystkim młodzi ludzie. Skandowano "wolność, wolność", ale słychać było też inne
antyrządowe hasła
, np. postulaty cofnięcia reformy sądownictwa wprowadzonej niedawno przez władze, walki z korupcją i wprowadzenia
planu ratunkowego dla gospodarki
, która od 2018 roku znajduje się w głębokiej recesji.
Protestujący w rozmowach z mediami oskarżali rząd o stosowanie kwarantanny jako narzędzia do kontrolowania społeczeństwa.
-
Chcą nas zdominować pod pozorem walki z chorobą. Dlatego się buntujemy
- mówił jeden z uczestników protestów w rozmowie z AFP.
W sumie w Argentynie zanotowano dotąd prawie
300 tysięcy przypadków zarażenia koronawirusem
, z czego 2/3 dotyczą okręgu
metropolitalnego Buenos Aires
. W całym kraju zmarło prawie 6 tysięcy osób.