Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ skierowała do sądu
akt oskarżenia przeciwko 37-letniemu Piotrowi K
., który podczas ostatniego
Marszu Niepodległości
w Warszawie
podpalił racą mieszkanie
w al. 3 Maja.
Na balkonie jednego z mieszkań zawieszona była tęczowa flaga i banner Strajku Kobiet. Piotr K. próbował rzucić racą w ten balkon. Ostatecznie nie udało mu się to, popalił inne mieszkanie i zniszczył elewację kamienicy.
Rzeczoznawca ocenił, że straty na szkodę właściciela lokalu oraz Spółdzielni Mieszkaniowej Domy Spółdzielcze wyniosły 4 296,95 zł.
Według biegłego z zakresu pożarnictwa
pożar zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów
. Prokuratura zajmująca się sprawą uznała, że Piotr K. czyn ten popełnił "publicznie, bez powodu, okazując rażące lekceważenie porządku prawnego".
Do zatrzymania mężczyzny doszło już 13 listopada w Białymstoku. Funkcjonariusze ustalili tożsamość 37-latka m.in. dzięki nagraniom monitoringu:
- Zatrzymanie miało miejsce w ostatniej chwili, gdyż 37-latek szykował się do wyjazdu z kraju.
Jego samochód był przygotowany do drogi, rzeczy spakowane i włożone do auta
- przekazywała stołeczna policja.
Policjanci w mieszkaniu Piotr K. zabezpieczyli dwa telefony oraz laptop. Oprócz tego także dwie flary ręczne, racę "Fontanna", petardy i gaz pieprzowy. Według ustaleń śledczych mężczyzna, gdy dowiedział się, że policja jest na jego tropie, postanowił wyjechać od Brukseli, gdzie prowadzi firmę. Prosił też matkę, by wyrzuciła jego kurtkę, w której był na Marszu Niepodległości.
Ostatecznie ucieczka nie udała się. Piotr K.
nie przyznał się do winy
i złożył wyjaśnienia, z których wynikało, że raca, była rzucona, przez kogoś, kto stał za jego plecami. Jego raca miała odbić się od kamienicy i upaść na ziemię.
Służby przesłuchały także znajomych mężczyzny, którzy byli świadkami zdarzenia i podobnie jak on utrzymują, że do pożaru przyczynił się "człowiek w ciemnej odzieży". Świadkowie również przyznali się do rzucania racami, jednak podkreślali, że nie chcieli zniszczyć cudzego mienia, lecz "kolorową szmatę".