Wczoraj pisaliśmy o nietypowej sytuacji, do której doszło w Sejmie. Chodzi o byłego posła
Prawa i Sprawiedliwości Konrada Głębockiego
, który pomimo tego, że jego mandat wygasł na początku czerwca brał udział w głosowaniach Sejmu do początku lipca. Głosował nielegalnie aż
175 razy
.
Posłowie
Platformy Obywatelskiej
zapowiedzieli, że złożą do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego posła Prawa i Sprawiedliwości Konrada Głębockiego i
Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego
.
Głos w sprawie zabrał szef klubu
PiS Ryszard Terlecki
, który tłumaczy, że "niedopatrzenie" w tej sprawie popełniła Kancelaria Prezydenta, która nie poinformowała o tym Marszałka Sejmu:
Wydaje się, że kwestia udziału byłego posła PiS, a obecnie ambasadora Polski we Włoszech Konrada Głębockiego, w głosowaniach w Sejmie już po jego nominacji, to niedopatrzenie Kancelarii Prezydenta; nie dostaliśmy informacji o nominacji przed głosowaniami.
Rzeczniczka partii
Beata Mazurek
tłumaczy, że były poseł PiS nie wiedział o tym, że dostał nominację na ambasadora podczas głosowań, a jego głos nie zmieniłby wyników głosowań.
Liczba ogólna głosowań to była ponad 170, nigdy nie było tak, że przewaga wynosiła 1 głos. Przewaga wynosiła 7,14 i ponad 20 głosów, więc jego głos w żaden sposób nie miał żadnego wpływu, czy nie wpływał w sposób zasadniczy na przebieg głosowań w Sejmie.