Sprawa
Tomasza Lisa
, który został wyrzucony z
Newsweeka,
wciąż
wywołuje wiele emocji.
Najpierw tekst Szymona Jadczaka o jego zachowaniach mobbingowych, później wpis dziennikarki Renaty Kim, która przyznała, że to ona zgłosiła sprawę szefostwu w sprawie zachowań Lisa, choć co do jej wersji pojawiają się wątpliwości:
Teraz pojawiły się
kolejne informacje w sprawie Lisa.
Dziennikarz
Rafał Kalukin
potwierdził mobbing ze strony Tomasza Lisa, ale także
zwrócił uwagę na przyczyny nagłego odejścia
redaktora naczelnego
Newsweeka.
"Tu Rafał Kalukin, korzystam z konta gościnnie. Podobnie to wszystko pamiętam. Zresztą Kwaśny pewnie opisałby swój epizod w Newsweeku podobnie. Renata była wtedy pod ogromnym wpływem Lisa i w pełni akceptowała jego model zarządzania redakcją. Ale jedna uwaga: za naszych czasów Lis nie osiągnął jeszcze pełni swoich mobberskich możliwości. Bywało różnie, teraz słabo to wspominam, ciekawie zresztą z dystansu porozkminiać strategie dostosowawcze rozmaitych osób. Także Renaty. Ja nigdy nie umiałem zbudować z Lisem normalnej relacji, był jakiś stały komunikacyjny problem, ale przez większość mojej sześcioletniej z nim pracy jakoś to wszystko się kręciło. Potem coś mu przestało pasić, do dziś nie wiem co, i poczułem wtedy dokładnie to samo, co opisujesz - pusto wokół, nieprzyjemnie, ch... wie z jakiego powodu. Wtedy się ewakuowałem. Resztę znam z opowieści, ale z tego co wiem, to seanse metodycznego gnojenia konkretnych osób zaczęły się gdzieś w okolicach 2019-2020. I że Renata była jedną z tych najbrutalniej potraktowanych"- napisał.
"To przecież oczywiste, że
Lisa nie skasowali za żaden mobbing ani skargi sprzed paru lat.
Firma doskonale wiedziała, jak zarządzał ludźmi. Kiedy miałem scysję z Lisem w (chyba) 2013 r., dział HR był wręcz wspólnikiem w heblowaniu mojej skromnej osoby. Wręczono mi tam naganę z jakiegoś powodu z dupy wziętego, czego haerowiec w rozmowie nawet nie ukrywał. Poradził mi, tylko żebym się Tomkowi nie stawiał. Nie podpisałem kwita, ale dali mi spokój i potem zrobiło się wręcz miło. Tekst Szymona [Jadczaka] trochę więc wprowadzał pod tym względem [ludzi] w błąd. Lis
wyleciał, za co wyleciał, a my się o tym kiedyś oficjalnie dowiemy
bądź nie. Na mojego nosa takie historie wcześniej czy później zawsze jednak wychodzą. Z tego co wiem,
[Lis] wyleciał za coś znacznie gorszego. Ale nie mnie o tym gadać
" - napisał.
Marcin Dobski
z Salonu24 poinformował, że przyczyną zwolnienia Lisa miały być
esemesy.
Informację te potwierdził w trzech źródłach dziennikarz
Wyborczej
Piotr Głuchowski. Miało chodzić o
wiadomości wysyłane do jednej z młodych pracowniczek koncernu
Ringier ASP, która postanowiła rzecz ujawnić szefom.
Z kolei Salon24 ustalił także, że niedawno na trzymiesięczny urlop poszła szefowa HR RASP, do której w firmie zgłaszane są wszelkie nieprawidłowości, w tym te dotyczące mobbingu.
- W firmie huczy, że uciekła na urlop, bo zeznanie prawdy to mogą być kłopoty dla RASP, a zeznanie nieprawdy podlega odpowiedzialności karnej - mówi Salonowi24 dziennikarz "Faktu".
- Dyrektor personalna jest na wcześniej planowanym i uzgodnionym dłuższym urlopie, a nieobecność nie ma związku ze sprawą - twierdzi z kolei Agnieszka Skrzypek-Makowska, Kierownik Komunikacji Zewnętrznej RASP.