fot. East News
Pod koniec maja ubiegło roku na składowisku
odpadów w Zgierzu
wybuchł pożar.
Ogniem było objęte ponad 1,5 hekatra terenu.
Pożar gaszono ponad tydzień.
Do walki z ogniem zaangażowano ponad tysiąc strażaków, spychacze i koparki.
Odpady na składowisku pochodziły m.in. z Wielkiej Brytanii, Włoch i Niemiec.
W sumie ponad kilkadziesiąt tysięcy ton. Składowano je na terenie byłych zakładów Boruta.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nałożył karę na firmę, która składowała tam odpady. Wymierzona kara to milion złotych:
- Dotychczas tak wysokiej kary nie wymierzaliśmy. Natomiast trzeba zwrócić uwagę, że skala zjawiska, skala, jeśli chodzi o ilość gromadzenia odpadów, była olbrzymia. I skutki tego pożaru dla stanu środowiska, dla poszczególnych jego komponentów, były znaczne - mówił Piotr Maks, łódzki wojewódzki inspektor ochrony środowiska.
Kara została później uchylona
ze względów formalnych. Decyzję uchylił Główny Inspektor Ochrony Środowiska,
wydał też nową, która jest dokładnie taką samą:
- Główny Inspektor Ochrony Środowiska co prawda uchylił naszą decyzję z powodów formalnych - z uwagi na zmiany w przepisach i wydał nową decyzję.
Jest ona dokładnie taka sama i z karą w tej samej wysokości - miliona złotych. Nie wiemy, czy ze strony spółki była jakakolwiek reakcja po wydaniu tej decyzji. My ze swojej strony wszczęliśmy już egzekucję tej kwoty
- mówi cytowany przez Radio Łódź dyrektor WIOŚ w Łodzi Artur Owczarek.
W ubiegłym tygodniu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała pierwsze ustalenia i wnioski, z kontroli wysypiska w Zgierzu:
- Państwowy Instytut Badawczy, który jednoznacznie stwierdza, że składowiska odpadów poprodukcyjnych (niebezpiecznych i innych niż niebezpieczne) z dawnych zakładów "Boruta" stanowią zagrożenie dla środowiska - poinformowano.