fot. Twitter/Hatice Deniz AVCI
Wygląda na to, że
trwające od lipca antyrządowe protesty w Tajlandii
przybierają na sile. Demonstrujący domagają się przede wszystkim
dymisji premiera Prayuth Chan-o-cha
, ale również głębokiej reformy monarchii i wprowadzenia pełnej demokracji. Tymczasem premier zapewnia, że nie podda się presji protestujących, a do tłumienia protestów wysyła kolejne oddziały policji.
Więcej o przyczynach protestów pisaliśmy tutaj:
Wczoraj w Bangkoku doszło do
kolejnych zamieszek i starć między protestującymi a policją.
Uczestnicy manifestacji weszli do parlamentu, domagając się zmiany konstytucji. Policja użyła wobec nich
armatek wodnych, pałek i gazu łzawiącego, groziła również użyciem gumowych kul
.
Protestujący rzucali w funkcjonariuszy głównie kamieniami. Przed działaniami policji bronili się natomiast za pomocą
motocyklowych kasków, peleryn przeciwdeszczowych i dużych gumowych kaczek
.
Równocześnie doszło do starć protestujących z tzw.
żółtymi koszulami, czyli zwolennikami monarchii,
którzy manifestują w charakterystyczych żółtych T-shirtach. Obie grupy rzucały w siebie kamieniami, doszło też do kilku bójek. Według relacji mediów, policja nie interweniowała wobec popierających monarchię, a tylko wobec uczestników antyrządowego protestu.