Wczoraj prezydent USA
Joe Biden
w związku z działaniami Rosji w ramach konfliktu z Ukrainą ogłosił
sankcje wobec spółki Nord Stream 2 AG
, operatora rosyjskiego gazociągu, a także członków jej zarządu.
Przedwczoraj z kolei
kanclerz Niemiec
Olaf Scholz zapowiedział
wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2.
Z kolei niemiecka firma Munich Re poinformowała w środę, że przestaje ubezpieczać rosyjski gazociąg Nord Stream 2 w obliczu zagrożenia sankcjami ze strony USA.
Głos w sprawie gazociągu zabrał wczoraj
wicekanclerz Niemiec i minister gospodarki Robert Habeck
. Stwierdził, że "traktowanie go jako projektu czysto gospodarczego było iluzją":
-
Zbyt długo ulegano iluzji, że rosyjsko-niemiecki gazociąg
pod Bałtykiem można traktować tylko
jako projekt sektora prywatnego.
Polityka energetyczne zawsze jest też polityką bezpieczeństwa i musi być oceniana w kategoriach geopolitycznych - stwierdził niemiecki polityk.
Serwis Deutsche Welle zauważa, że to pierwsza tak krytyczna wypowiedź niemieckiego polityka na temat tego projektu.
Habeck dodał, że "
mądrzej byłoby w ogóle nie budować Nord Stream 2
". Wskazał przy tym, że Europa potrzebuje "zróżnicowanego krajobrazu energetycznego", a nie ryzykownych inwestycji przez Morze Bałtyckie.
- Na pewno jest jeszcze możliwe, że Nord Stream 2 będzie elementem sankcji. Najważniejsze jest to, by Europa i USA działały obecnie zgodnie i nie próbowały licytować się ze sobą w nakładaniu sankcji - dodał.
Frankfurter Allgemeine Zeitung podaje, że w niemieckim landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie, gdzie kończy się gazociąg, władze wyraził poparcie dla decyzji rządu federalnego w sprawie zamrożenia projektu.