Papież Franciszek
od kilku miesięcy
krytykowany
jest za swoją
postawę wobec konfliktu w Ukrainie.
Dotychczas papież nie nazwał Rosji agresorem. W rozmowie z dziennikiem Corriere della Sera stwierdził, że jednym z powodów rosyjskiej inwazji na Ukrainę mogło być
"szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO".
W jednym z wpisów na Twitterze stwierdził też, że
wszyscy jesteśmy winni wojny w Ukrainie:
Wczoraj, w przeddzień uroczystości Zesłania Ducha Świętego papież w orędziu wideo odniósł się po raz kolejny do wojny w Ukrainie. Stwierdził, że
"historia osądzi przywódców państw, czy pracowali na rzecz pokoju":
Jutro, wraz z siłą Ducha Świętego poszukajmy osoby, która nas zraniła, której nie kochamy z różnych powodów, być może w naszej rodzinie, i poprośmy o przebaczenie albo przebaczmy i obejmijmy - mówił papież.
- Przywódcy państw będą pracować dla pokoju albo nie i zostaną osądzeni przez historię. Zadaniem każdego z nas jest szerzenie miłości i przezwyciężanie nienawiści naszym codziennym działaniem. Nasze dzieci nauczą się tak żyć, a nasi wnukowie nauczą się od nich. Tak możemy zrobić coś, aby świat się zmienił - dodał.
Papież zauważył, że świat naznaczony jest przez pandemię, przez którą zmarło wielu ludzi:
- A w wielu jego częściach jest głód i całe narody zmuszone są do życia na wygnaniu. I
jest wojna, wojna między braćmi, wojna między chrześcijanami
, jak to jest w tym momencie, w przypadku inwazji na Ukrainę - dodał Franciszek.