fot. EastNews
Kilka dni temu
Polskie Radio
i
Dziennik Gazeta Prawna
informowały o nowych planach Ministerstwa Zdrowia, które miałyby
ułatwić polskim szpitalom zatrudnianie lekarzy spoza Unii Europejskie
j, np. z
Ukrainy i Białorusi
.
Resort chce m.in. znieść
skomplikowaną procedurę nostryfikowania dyplomu
. Lekarze mieliby jedynie zdawać egzamin przeprowadzany przez placówkę służby zdrowia. Prawo do wykonywania zawodu na konkretny okres miałyby przyznawać Okręgowe Rady Lekarskie. Lekarz w ciągu pierwszego roku pracowałby pod nadzorem.
W uzasadnieniu projektu nowelizacji ustawy resort nie ukrywa, że
ma to być sposób na załatanie dziur kadrowych
, szczególnie w tych szpitalach, gdzie występuje zagrożenie zaprzestania działalności. Wskazuje też na rozwiązania w innych krajach UE, które w podobny sposób zachęcają lekarzy spoza wspólnoty do pracy.
Medialne doniesienia skomentował
Aleksander Łukaszenka
, prezydent Białorusi.
- Często się mówi, że Białoruś powinna się wzorować na Polsce. Jeżeli państwo tak dobrze się rozwija, to dlaczego są zainteresowani specjalistami z Białorusi, z "dyktatury"?
Jeżeli dobrze się rozwijacie, proszę bardzo, nakarmcie własnych lekarzy i niech leczą waszych ludzi
- cytuje jego słowa rządowa agencja BiełTA.
Zapowiedział, że będzie podejmował działania, aby
"zatrzymać specjalistów"
na Białorusi. Mówił o potrzebie podniesienia płac i budowie tanich mieszkań.
Tymczasem plany ministerstwa popiera
Polska Federacja Szpitali
.
- Bardzo potrzebujemy kadry, szczególnie lekarzy gotowych już do pracy. Taka skrócona procedura na pewno jest więc potrzebna - ocenia
Jarosław Fedorowski
, prezes PFS.
Sceptycznie nastawieni są jednak lekarze.
- Nie mamy nic do kolegów ze Wschodu, Polacy też do niedawna wyjeżdżali do pracy za granicę, ale obowiązywały nas tam jasne, jednakowe zasady dotyczące uznawania kwalifikacji - mówi
Jarosław Biliński
z warszawskiej Izby Lekarskiej.
To zbyt duże ułatwienie w stosunku do odpowiedzialności. Proces nostryfikacji jest uczciwy, a zaproponowane przez resort rozwiązania są ryzykowne. Idziemy w ilość, nie w jakość - dodaje
Bartosz Fiałek
z zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.