Wczoraj w ramach
protestu przeciwko poniedziałkowej decyzji Sądu Najwyższego w Madrycie
, który skazał 9 separatystów na kary od 9 do 13 lat więzienia za podburzanie do nielegalnego referendum niepodległościowego z 1 października 2017r. na ulice Barcelony
wyszło ponad pół miliona osób
(najbardziej dokładne dane mówią o 520 tysiącach).
Protesty te są najbardziej gwałtownymi od wielu lat.
Starcia manifestujących z policją trwały nie tylko w dzień, ale także w nocy.
Protestujący rzucają w służby kamieniami, przewracają pojemniki na śmieci i podpalają je. Do protestu dołączyły się placówki oświatowe i uczelnie.
Minister spraw wewnętrznych Hiszpanii Fernando Grande-Marlaska poinformował w piątek, że
podczas nocnych starć aresztowano osiem osób.
Ostrzegł też, że za łamanie prawa grozi nawet do 6 lat więzienia.
Łącznie w trwających od poniedziałku zamieszkach do piątkowego popołudnia aresztowano 106 "separatystycznych bojówkarzy".
Miasto jest sparaliżowane.
Minister spraw wewnętrznych poinformował, że na przedmieścia stolicy Katalonii może zostać wysłana
gwardia cywilna, która udzieli wsparcia policji.
Już teraz władze Barcelony szacują, że gwałtowne
zamieszki do jakich dochodziło od poniedziałku kosztowały miasto co najmniej półtora miliona euro.
W sieci krąży nagranie, na którym widać policjanta bijącego protestującą kobietę.