Wczoraj w
Komisji Praw Człowieka brazylijskiego parlamentu
odbyła się
debata dotycząca coachingu
. To efekt
obywatelskiego projektu
, który trafił do Senatu w maju i dotyczy delegalizacji i kryminalizacji działalności coachingowej.
Temat budzi w Brazylii wiele kontrowersji. Według International Coach Federation
w kraju pracę coacha wykonuje już 70 tysięcy osób
. Wielu Brazylijczyków uważa jednak, że
coaching powinien zostać uznany za przestępstwo
, ponieważ żeruje na słabościach ludzi i oszukuje ich.
Pod obywatelskim projektem, w myśl którego coaching powinien być kryminalizowany,
podpisało się wymagane 20 tysięcy osób
, dlatego został przekształcony w inicjatywę ustawodawczą. Jego twórca,
William Menezes
, podkreśla, że coache reklamują się jako
terapeuci, guru czy nawet cudotwórcy
, którymi nie są, wprowadzając ludzi w błąd.
- Jeśli zdelegalizujemy coaching,
nie będzie przyzwolenia dla szarlatanów bez dyplomów i tytułów
. Niedozwolone będzie wprowadzanie ludzi w błąd i reklamowanie np. "przeprogramowania DNA". To brak szacunku dla naukowej i metodycznej pracy terapeutów i innych specjalistów - ocenia.
O losach projektu zdecyduje teraz Komisja Praw Człowieka. Może go
odrzucić, lub przekazać do rozpatrzenia kolejnym komisjom
.
Z drugiej strony w kraju dyskutuje się też o uznaniu i regulacji zawodu coacha. Obywatelski projekt w tej sprawie złożył
Ronald Dennis Pantin Filho
. W uzasadnieniu podkreśla, że "coache i mentorzy istnieją od początku ludzkości, ale dopiero w ostatnich latach zawody te zyskały na znaczeniu, pomagając w rozwoju tysiącom ludzi".
- Już w trzech stanach mamy
Dzień Coacha
obchodzony 12 listopada. W Brazylii jest 70 tysięcy specjalistów, którzy ukończyli specjalne szkoły. Posługujemy się tą samą metodologią, co specjaliści w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Europie - argumentuje.
Pod jego projektem podpisało się jednak
tylko 5 tysięcy osób
, więc nie może on trafić do senackiej komisji. Termin uzyskania 20 tysięcy podpisów upływa pod koniec września.