fot. X/Twitter
W środę w San Francisco prezydent USA
Joe Biden
spotkał się z przywódcą Chin
Xi Jinpingiem
. Obaj wezmą udział w szczycie państw członkowskich Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC).
Biden przybył na miejsce we wtorek rano, kilka godzin później dołączył do niego Xi. To pierwsza wizyta głowy Chin w Stanach Zjednoczonych odkąd Biden objął urząd prezydenta. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby zapewnił, że politycy "znają się bardzo dobrze i od dawna, potrafią rozmawiać ze sobą szczerze i bezpośrednio".
Choć przywódcy poczynili postępy w stosunkach między ich krajami, Biden oświadczył po rozmowie, że nadal wierzy, że
Xi jest dyktatorem
.
- On jest dyktatorem w tym sensie, że rządzi krajem komunistycznym, którego forma rządów jest zupełnie inna niż nasza. W każdym razie zrobiliśmy postęp - powiedział w rozmowie z CNN.
Tymczasem okazuje się, że pracownicy pomocy społecznej oraz policjanci zmusili osoby mieszkające w obozach w przecznicach otaczających Centrum Kongresowe Moscone w San Francisco do
opuszczenia tych terenów
. Szacuje się, że w San Francisco żyje około 30 tysięcy osób w kryzysie bezdomności.
Akcję docenili działacze prawicy, którzy twierdzą, że obozowiska w centrum miasta niszczą San Francisco. Niektórzy stwierdzili, że rząd może z łatwością "naprawić miasta w ciągu jednej nocy, ale po prostu nie chce".
Inni aktywiści podkreślają, że przymusowe przesiedlenie osób w kryzysie bezdomności jest
nielegalne
. Zal Shroff, pełniący obowiązki dyrektora prawnego organizacji praw obywatelskich Lawyers’ Committee for Civil Rights, oświadczył, że niemożliwe jest przesiedlenie tak dużej grupy bez groźby użycia siły. Doszły go słuchy o grożeniu aresztowaniem.
W ramach sprzątania miasta przed szczytem APEC, władze odświeżyły chodniki, posprzątali ulice czy poprawili stan parków.