Kika dni temu głośno było na temat
apeli schronisk
opiekujących się zwierzętami, by ludzie pomogli zaopiekować się nimi w czasie
największych mrozów
. Odbiór apelu jednego z krakowskich schronisk przerósł oczekiwania wszystkich. W schronisku nie został nawet jeden pies.
Niestety wielu właścicieli zwierząt nie zdaje sobie sprawy, że w czasie tak silnych mrozów, jakie miały miejsce ostatnio,
zwierzęta nie powinny przebywać na zewnątrz
. Zignorowała to
właścicielka psów z Żołędowa w okolicach Bydgoszczy
. Kurier, który dostarczał paczkę na jedną z posesji zauważył dwa psy, które były przetrzymywane w złych warunkach, a na zewnątrz było -15 stopni.
Kurier zawiadomił o sytuację policję. Patrol potwierdził, że psy były
skrajnie zaniedbane
, bez dostępu do jedzenia, a
miski z wodą były zamarznięte
. Jeden z psów miał także znajdować się na łańcuchu. Policjanci podeszli do zwierząt, jeden z psów nie szczekał, a wydawał jedynie odgłos delikatnego charczenia. Funkcjonariusze owinęli go kocem i przenieśli do radiowozu. Z kolei drugi zwierzak znajdował się w kojcu z dużą ilością odchodów. Na miejsce wezwany został weterynarz, a o sprawie poinformowano przedstawicieli Urzędu Gminy.
Lekarz weterynarii stwierdził, że psy są skrajnie zaniedbane. Stan jednego z nich miał być także spowodowany wyziębieniem, w związku z czym zdecydowano się przewieźć psy do schroniska celem udzielenia pomocy weterynaryjnej. Niestety
pies, który znajdował się w gorszym stanie zmarł
w czasie transportu do schroniska.
Właścicielce psów
grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności
. Kobieta w pisemnym oświadczeniu zrzekła się drugiego z czworonogów na rzecz gminy.