Szpital w Nowym Targu zwolnił dyscyplinarnie położną Renatę Piżanowską,
która na Facebooku opublikowała
wpis
informujący o tym, że w
szpitalu brakuje maseczek.
- Nie skłamałam, bo tego sprzętu faktycznie brakuje.
Mamy pandemię, a tymczasem dyrekcja zwalnia pracowników służby zdrowia. Czy to jest normalne - mówi
Gazecie Krakowskiej
Renata Piżanowska, położna, która dostała wypowiedzenie od dyrektora szpitala w Nowym Targu.
- Wyleciałam, bo na moim prywatnym profilu na portalu Facebook wstawiłam post, gdzie pokazałam maseczkę ochronną i moje ręce po 12-godzinnej pracy, które były podniszczone po stosowaniu płynów ochronnych - dodała.
Kobieta twierdzi, że w opublikowanym przez nią poście nie pojawiała się informacja zawierająca nazwę szpitala. W piątek położna spotkała się z dyrektorem, który
przedstawił jej pismo o wypowiedzeniu stosunku pracy.
- Nie było tam żadnego wskazania, że chodzi o podhalański szpital.
To był post informacyjny.
O tym jednak, że maseczek brakuje, informował wcześniej media sam dyrektor. Apelował do ludzi, by szyli maseczki, bo ich nie ma. To jak to jest? - mówi Renata Piżanowska.
Kobieta powiedziała, że
nie zgadza się z decyzją dyrektora szpitala i zapowiada, że pójdzie z nią do Sądu Pracy.
Oprócz tego w poniedziałek lokalne media obiegła informacja, że
dyrektor szpitala w Nowym Targu jest na kwarantannie,
ponieważ w ubiegłym tygodniu spotkał się z posłem Edwardem Siarką, który zaraził się koronawirusem.
-
Tymczasem zaprosił mnie na rozmowę, sam chodził do pracy.
Jeśli okaże się, że jest on chory, może okazać się, że i ja przez niego zostałam zakażona. Jeśli okażę się, że jestem chora, wówczas pozwę dyrektora o celowe narażenie mnie na utratę zdrowia i życia - mówi oburzona pielęgniarka.
Dyrektor szpitala przesłał
Gazecie Krakowskiej
swoje stanowisko w tej sprawie:
"Decyzję o zwolnieniu dyscyplinarnym Pani Renaty Piżanowskiej
podjąłem po opublikowaniu przez nią swojego wpisu na profilu na Facebook.
Żyjemy w okresie ogłoszonego stanu epidemii - od każdego z nas zależy, jak przetrwamy ten okres. Od wykwalifikowanego personelu medycznego, pracowników szpitala mamy prawo wymagać więcej niż od zwykłych ludzi. Odpowiedzialności, rzetelności i prawdziwego przekazywania informacji. Tymczasem post tej Pani był sianiem paniki wśród ludzi, co w obecnej sytuacji może mieć opłakane skutki.
Przekazywanie nieprawdziwych informacji w przestrzeni publicznej może mieć dramatyczne skutki.
Potencjalny pacjent musi mieć zaufanie do placówek medycznych.
Podkreślam, że na chwilę obecną nowotarski szpital posiada pełne zabezpieczenie, jeśli chodzi o środki ochrony osobistej - oczywiście są problemy z kupnem masek, kombinezonów czy przyłbic, ale na razie jako placówka jesteśmy całkowicie zabezpieczeni w tej kwestii. Ponadto nasza placówka działa w pełnym zabezpieczeniu personalnym. Na żadnym oddziale nie mamy braków zarówno, jeśli chodzi o lekarzy czy pielęgniarki. Oczywiście jeśli Pani Renata Piżanowska nie zgadza się z moją decyzją, to zawsze może odwołać się do Sądu Pracy.
Umowę o pracę rozwiązałem z Panią Piżanowską zanim powziąłem wiedzę, że poseł Siarka może mieć koronawirusa.
Na kwarantannie znalazłem się w niedzielę rano i wtedy dowiedziałem się o całej sytuacji" - napisał w oświadczeniu dyrektor Marek Wierzba.