fot. East News
Władze
Szwecji
od początku koronawirusa
wzbraniały się przed wprowadzeniem lockdownu
. Twierdziły, że najlepszym sposobem na walkę z pandemią jest strategia polegająca na dobrowolnych zaleceniach.
Okazało się jednak, że ta nie sprawdziła się.
Władze Szwecji zapowiedziały, że jeśli sytuacja będzie się pogarszać wprowadzony zostanie lockdown:
-
Jeśli zajdzie potrzeba, nie cofniemy się przed zamknięciem społeczeństwa
- oświadczył pod koniec lutego premier Stefan Loefven.
W marcu liczba zakażeń wzrosła. W związku z tym władze Szwecji zdecydowały się na
zmniejszenie limitu osób mogących przebywać jednocześnie w sklepach
, skrócono godziny otwarcia restauracji i zakazano serwowania alkoholu wieczorami. W miejscach publicznych może spotykać się maksymalnie osiem osób.
Już wcześniej
można było zauważyć, że władze
Szwecji odchodzą od swojej dotychczasowej polityki
związanej z walką z pandemią. W lutym zarządzono, że wjeżdżający do Szwecji muszą
posiadać na granicy negatywny wynik testu
, z kolei w styczniu najpierw
zalecono noszenie maseczek w godzinach szczytu w transporcie publicznym,
a następnie w wielu regionach kraju zalecono, by nosić maseczkę w każdej sytuacji, gdy nie można zachować dystansu.
Szwedzki Urząd Zdrowia Publicznego opracował prognozę związaną z rozprzestrzenieniem się bardziej zaraźliwego, brytyjskiego wariantu koronawirusa. Urząd podkreśla, że wiosną konieczne będzie znaczne zmniejszenie liczby kontaktów do poziomu z okresu świąt Bożego Narodzenia.
W Szwecji od początku pandemii
liczba ofiar śmiertelnych Covid-19
przekroczyła
13 tysięcy
. W sąsiedniej Danii zmarło zaś 2,3 tysiąca osób, a w Norwegii 632 osoby.
Z danych wynika, że w Szwecji poziom rozprzestrzeniania się koronawirusa jest czterokrotnie wyższy niż w Danii. Należy przy tym podkreślić, że zarówno Dania, jak i Norwegia od początku pandemii wprowadziły surowe obostrzenia.