Szwecja
jest państwem o alternatywnym podejściu do pandemii. W Szwecji wciąż
nie obowiązuje zalecenie o zasłanianiu ust oraz nosa w miejscach publicznych
. Kraj ten dość późno zdecydował się także na wprowadzenia restrykcji związanych z ograniczeniem rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Dopiero w połowie października rządzący zaapelowali do obywateli, by zrezygnowali z zakupów w centrach handlowych. Ostatecznie
pod koniec listopada
szwedzki rząd ustanowił
limit uczestników zgromadzeń publicznych do 8 osób
oraz zakazał serwowania alkoholu w lokalach gastronomicznych po godzinie 22. Od poniedziałku zdecydowano się także na nauczenie zdalne w szkołach średnich.
Spóźnione reakcje władz na rozwój pandemii spowodowały, że sytuacja w Szwecji wygląda coraz gorzej i nawet tamtejszy system opieki zdrowotnej przestaje być wydolny.
Z powodu dużej liczby pacjentów chorych na Covid-19
oddziały intensywnej terapii w Sztokholmie są zapełnione niemal w 100 procentach
. W środę dostępnych było jedynie 8 na 159 łóżek z respiratorami. Władze regionu zwróciły się już do rządu o pomoc w
zwiększeniu liczby personelu medycznego
:
- Ostatnio krzywa zajętych miejsc w szpitalach utrzymywała się na stałym poziomie i sądziliśmy, że to początek trendu spadkowego. Niestety jest wręcz przeciwnie, mamy rozwój sytuacji, który jest nie do zaakceptowania - stwierdził na specjalnie zwołanej konferencji dyrektor ds. opieki zdrowotnej regionu Sztokholm Bjoern Eriksson.
Obecnie w Sztokholmie i okolicach na oddziałach intensywnej terapii leczonych jest 83 chorych z Covid-19. Sytuacja jednak nie poprawia się a liczba chorych wciąż rośnie.
Tylko na zwykłych oddziałach szpitalnych przebywa obecnie w Sztokholmie 736 pacjentów zakażonych koronawirusem. Dla porównania w czerwcu było ich 289.
Wiosną w Szwecji na oddziałach intensywnej terapii było nawet 230 pacjentów, jednak wówczas funkcjonowały tzw. szpitale polowe, dzięki którym system działał wydajniej. Obecnie rząd nie ma planu ponownego uruchomienia szpitali tymczasowych.