Pod koniec stycznia w jednym z klubów w centrum
Warszawy
odbyła się impreza. W sieci pojawiły się nagrania, na których widać było tłumy na parkiecie, nikt nie ma maseczek. Imprezę zorganizował klub
Piw Paw przy Parkingowej
. Teoretycznie było to szkolenie z
degustacji piwa polskiego
.
To nie był jedyny raz, kiedy Piw Paw próbował ominąć obostrzenia związane z pandemią. Właściciel baru bez wątpienia stał się idolem antycovidowców. Michał Maciąg oficjalnie
przebranżawiał się kilka razy
. Bar zamienił na muzeum, basen, manufakturę maseczek, czy Świątynią Latającego Potwora Spaghetii.
Policja wielokrotnie zatrzymywała właściciela i
rekwirowała alkohol
, który znajdował się w pubie. Maciąg twierdził, że się nie podda, jednak w rozmowie z jednym z serwisów przyznał, że
zamierza zamknąć lokal
. Oficjalne informacje na temat zamknięcia lokalu mają pojawić się na facebokowym profilu pubu.
- Czekamy jeszcze na 10 kwietnia. Zobaczymy, co się wydarzy na proteście przedsiębiorców - stwierdził Maciąg.