W sierpniu w
16 polskich miastach
pojawiły się
ławki
przypominające kształtem
polskie granice
. W sieci zostały okrzyknięte jako "ławeczki patriotyczne". Za ustawienie instalacji opowiadał Bank Gospodarstwa Krajowego, należący do Skarbu Państwa. Koszt jednej ławki to
100 tys. zł
W sieci regularnie pojawiały się zdjęcia ławeczek, które
nie przetrwały próby czasu
i np. zostały zniszczone przez deszcz.
Rzeczniczka BGK Anna Czyż pytana o to, czemu miały służyć kosztowne instalacje stwierdziła, że
były one reklamą polskich inwestycji:
"Instalacje są częścią akcji reklamowej, która promuje Polskę i polskie inwestycje wspierane przez BGK na terenie całego kraju" - informuje rzeczniczka BGK Anna Czyż.
- Można usiąść. Zostań w Polsce. Takie symbole są poczebne - wtórowała jej Szefowa Banku Gospodarstwa Krajowego Beata Daszyńska-Muzyczka.
Według zapowiedzi "akcja reklamowa" miała potrwać
do listopada
. Później ławeczki po 100 tysięcy złotych miały zniknąć z polskich miast. Instalacje faktycznie zniknęły. Sprawą postanowił zainteresować się senator opozycji
Krzysztof Brejza.
Zapytał on Bank Gospodarstwa Krajowego o
koszt ich demontażu.
Okazało się, że kwota ta również była niemała
i wyniosła
176 tys. zł netto
, czyli 11 tys. za sztukę.
Dyrektor zarządzająca pionem HR i komunikacji w Banku Gospodarstwa Krajowego Jolanta Wiewióra poinformowała również, że bank pracuje nad "
ponownym wykorzystaniem
poszczególnych elementów instalacji":
- Chcemy, by zostały one ponownie zagospodarowane. Ustalenia trwają, dlatego nie możemy jeszcze przekazać informacji odnośnie do szczegółów - zapewnia.