Pod koniec sierpnia internet obiegły zdjęcia
"patriotycznych ławeczek"
, które pojawiły się w wielu polskich miastach. Okazało się, że odpowiada za nie Bank Gospodarstwa Krajowego. Koszt jednej takiej instalacji to
100 tysięcy złotych
. W całej Polsce miało pojawić się 16 takich ławeczek.
Szefowa Banku Gospodarstwa Krajowego Beata Daszyńska-Muzyczka na antenie TOK.FM tłumaczyła, że nie są to zwykłe ławki. Mają one
"promować polskie inwestycje":
- Ja bym może powiedziała od takiej strony, że nie są to ławki. To jest instalacja i cała konstrukcja, w środku jest postawiona ławka. Gdyby to była zwykła ławka, typowa do siedzenia, to by była zainstalowana na ziemi i można by było na niej usiąść - stwierdziła.
- To taki symbol. Można usiąść. Zostań w Polsce. Takie symbole są "poczebne" - mówiła.
Okazało się niestety, że konstrukcja za 100 tysięcy złotych nie jest dostatecznie wytrzymała na polskie warunki atmosferyczne. W Poznaniu już w 10 dni po ustawieniu konstrukcji, po pierwszym deszczu, zeszła z niej farba:
Jak wytrzymają zimę? Nie wytrzymają. Teraz okazało się, że
instalacje będą stały w polskich miastach tylko do końca listopada.
Taką decyzję podjął BGK, ponieważ jak tłumaczy, był to tylko pierwszy element kampanii i pora na kolejny:
"Bank podejmie decyzję, co się stanie z instalacjami po zakończeniu kampanii, w uzgodnieniu z agencją Hackett Hamilton" - można przeczytać w informacji, pod którą podpisał się Bartosz Polek z biura prasowego banku.
"Patriotyczne ławeczki
miały być częścią kampanii,
która miała promować Polskę i polskie inwestycje wspierane przez BGK. Kolejny etap akcji reklamowej jest obecnie opracowywany" - dodaje z kolei w komunikacie rzecznik prasowej banku Anny Czyż.