W ostatnim tygodniu marca media w Rio de Janeiro informowały, że
gangi w fawelach wprowadziły tzw. godzinę policyjną.
Fawele zamykane są o godzinie 20.00. Wszystko po to, by
ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa.
"Uwaga wszyscy mieszkańcy Rio das Pedras, Muzema i Tijuquinha !!! Godzina policyjna zaczyna się dziś o 20:00. Chcemy tego, co najlepsze dla ludności.
Jeśli rząd nie działa, musi działać zorganizowana przestępczość
" - brzmi wiadomość przekazywana w brazylijskich mediach społecznościowych.
Okazuje się, że godzina
to nie jedyne obywatelskie działania prowadzone w ramach walki z pandemią w Brazylii.
W Paraisopolis, drugiej co do wielkości dzielnicy ubogich znajdującej się na przedmieściach Sao Paulo, mieszkańcy powołali swego rodzaju samorząd, który ma podejmować działania na rzecz walki z koronawirusem.
Region ten został najsilniej dotknięty pandemią. Mieszkańcy twierdzą, że władze nie interesują się najbiedniejszymi mieszkańcami z faweli, w związku z tym postanowili
organizować się i wybierać własnych, lokalnych "prezydentów". Przez mieszkańców nazywani są "prezydentem ulicy".
"Prezydent ulicy" bierze na siebie
odpowiedzialność za obronę przed wirusem pięćdziesięciu najbliżej zamieszkałych rodzin.
W momencie, gdy ktoś z sąsiadów, nad którymi sprawuje opiekę zachoruje, opiekun niezwłocznie
zawiadamia zakontraktowanego, prywatnego lekarza
, który opłacany jest ze składek wspólnoty.
Na dotarcie karetek państwowej służby medycznej mieszkańcy faweli nie mają co liczyć, ze względu na trudność w dotarciu do mieszkańców, ale i niechęć załóg medycznych, które obawiają się karteli narkotykowych.
Tymczasem rząd Brazylii zostawił mieszkańców samych sobie. Ukrywa też prawdziwą liczbę zakażonych i zmarłych na Covid-19.
Jair Bolsonaro
, gdy nie mógł już ukrywać stanu zagrożenia, które wcześniej bagatelizował, powiedział:
- Wirus tu jest i musimy stawić mu czoła. Ale musimy to zrobić jak mężczyźni, nie jak dzieci.
Stawimy mu czoła rozumiejąc realia życia. Realia życia są takie, że wszyscy kiedyś umrzemy.