Australia chce wprowadzić przepisy pozwalające rozłączyć się, kiedy szef dzwoni po pracy

Rząd

pracuje nad przepisami, które mają pomóc chronić prawa pracowników oraz zadbać o

. Częścią nowych regulacji ma być "right to disconnect" czyli prawo do "odcięcia się", które ma pozwolić pracownikom m.in. na ignorowanie telefonów od pracodawcy po godzinach pracy.

Inicjatorem zmian jest partia

, która wyjaśnia, że Australijczycy pracują za dużo i mają problem z oddzielaniem życia prywatnego od zawodowego.

"Każdego roku Australijczycy przepracowują średnio

. Odpowiada to ponad 92 miliardom dolarów australijskich niezapłaconych wynagrodzeń w całej gospodarce. Ten czas należy do ciebie. Nie twojego szefa" - tłumaczy na Twitterze Adam Bandt, lider Zielonych. 

Prawo do odcięcia się ma być częścią szerszych regulacji zaproponowanych przez rząd w celu lepszej ochrony pracowników. Zakłada, że pracownicy po godzinach pracy będą mogli bezkarnie ignorować telefony lub wiadomości od pracodawcy, a nawet zgłosić "nękanie" odpowiedniej komisji. Pracodawcy za "nieuzasadnione kontakty" będą natomiast ponieść odpowiedzialność karną lub zapłacić grzywnę. Wątpliwości jednak budzi to, kto i w jaki sposób będzie kwalifikował kontakty za "nieuzasadnione".

Poparcie dla ustawy wyraziła już rządząca centrolewicowa

, co oznacza, że uzyska ona wymaganą większość głosów.

- Chcemy po prostu powiedzieć, że ktoś, kto nie otrzymuje wynagrodzenia przez 24 godziny na dobę, nie powinien być karany, gdy nie jest online 24 godziny na dobę - mówił w rozmowie z dziennikarzami Anthony Albanese, premier Australii. 

Przeciwko ustawie protestuje część pracodawców. Uważają oni m.in., że zmiany wpłyną na konkurencyjność australijskiej gospodarki.

Media przypominają, że prawo do "odcięcia się" obowiązuje w wielu krajach Europy, trwają również prace nad

.