Wczoraj w kilku miastach Polski odbyły się kolejne demonstracje przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. W stolicy rozpoczęły się od
Blokady Sejmu zorganizowanej przez Strajk Kobiet.
Wcześniej większość ulic w okolicy parlamentu została zablokowana przez policję barierkami.
Część protestujących zebrała się na
Placu Trzech Krzyży,
który też zablokowała policja. Uczestnicy demonstracji różnymi drogami próbowali więc połączyć się w jeden marsz, co udało się w okolicy Ronda de Gaulle'a. Następnie pochód wyruszył w kierunku
Placu Powstańców Warszawy pod siedzibę Telewizji Polskiej.
Tam doszło do największych starć z policją, która użyła środków przymusu bezpośredniego. Jak informowali obecni na miejscu dziennikarze,
policja użyła gazu łzawiącego
m.in. wobec
liderki Strajku Kobiet Marty Lempart
. Spryskano także reporterów i kamery.
Z relacji dziennikarzy i protestujących wynika też, że doszło do
kilku incydentów z udziałem policyjnych tajniaków.
Nieumundurowani funkcjonariusze próbowali m.in. wyrwać jednego z mężczyzn z tłumu i gonili go z pałkami teleskopowymi.
- Doszło do kilku gwałtownych zwarć. Użyto pałek teleskopowych i granatów hukowych. Wybuchła panika, ponieważ protestujący przestraszyli się, że są to nacjonaliści - relacjonował
Bartosz Rumieńczyk
, dziennikarz Onetu.
Na innym nagraniu widać, jak
nieumundurowany mężczyzna wyjmuje pałką teleskopową.
Politycy opozycji na Twitterze pytają Polską Policję, czy to na pewno funkcjonariusz.
W końcu Policja zablokowała wszystkie wyjścia z Placu Powstańców Warszawy.
"Na końcu Wareckiej blokada policyjna. Ludzie cofnęli się na plac Powstańców, gdzie czekają na nich oddziały w białych hełmach. Kordon policji uniemożliwia ludziom pokojowe rozejście się i opuszczenie placu.
Tłum napiera, policja rozpyla gaz na oślep.
W tym momencie nie chce wypuścić ludzi spod TVP do domów oraz używa przemocy i środków przymusu bezpośredniego. Policja wypuszcza osoby pojedynczo, po wylegitymowaniu na Wareckiej. Przypominamy o nie ściąganiu maseczek, nawet jeśli nas o to proszą. Nagrywają nas, a potem wysyłają do sanepidu, aby nałożyć kary. Nie przyjmujcie również mandatów" - informowano na grupie dla protestujących na Telegramie.
"Policja cały czas używa gazu wobec protestujących oraz dziennikarzy. Blokowane są również relacje na zywo i utrudniony jest kontakt przez komunikatory internetowe pod TVP" - informowano godzinę później.
Część demonstrujących miała wydostać się z Placu przez podwórko na ulicy Wareckiej.
Wśród protestujących byli również politycy. Posłanka
Magdalena Biejat
została zaatakowana gazem, a posłance
Monice Wielichowskiej
policjant złałam legitymację. Doszło też do incydentu z udziałem
Włodzimierza Czarzastego.
Media informują, że podczas wczorajszych protestów zatrzymano kilka osób.
Według organizatorów liczba zatrzymanych to 23.