W 2021 roku
Chiny
w ramach rozpoczęły rewolucję na swoim rynku edukacyjnym,
zakazując korepetycji i prywatnych lekcji doszkalających
. Korzystało z nich wielu uczniów, szczególnie w procesie przygotowywania się do egzaminów otwierających drogę do szkół średnich. Zakaz prywatnej edukacji miał wyrównać szanse uczniów, jednak tego typu usługi zamiast zniknąć z rynku, po prostu przeniosły się do szarej strefy.
Teraz okazuje się, że choć reforma edukacji miała obniżyć jej koszty,
nauka jest jeszcze droższa
. Jak analizuje South China Morning Post, rodzice wciąż poszukują korepetytorów dla swoich dzieci, aby zwiększyć ich szanse do dostania się do dobrej szkoły. Już przed reformą było to drogie, teraz jednak koszty dodatkowo wzrosły. Większość firm oferujących tanie korepetycje upadła z dnia na dzień po wejściu w życie zmian. Inne przetrwały w podziemiu, jednak ich ceny są bardzo wysokie. Aby znaleźć korepetytora potrzebne są zresztą już nie tylko pieniądze, ale i rozległe znajomości.
Eksperci zwracają również uwagę, że reforma nie tylko nie wyrównała szans edukacyjnych dzieci np. z terenów wiejskich, ale dodatkowo
pogłębiła różnice w wynikach uczniów
. Biedniejsze rodziny już nie mogą pozwolić sobie na żadne korepetycje.
- Dzieci z rodzin uprzywilejowanych nadal mogą znaleźć pomoc. Ceny wzrosły, ale te rodziny mogą sobie na to pozwolić - zauważa Huang Bin, profesor w Instytucie Edukacji Uniwersytetu w Nanjing.
Jak tłumaczy, w efekcie pogłębiają się
dysproporcje w nakładach na nauczanie
uczniów z różnych środowisk, co ma wyraźne implikacje dla przyszłości tych dzieci.
- Znaleźliśmy korepetytora z j. angielskiego online, ale zrezygnowaliśmy po kilku lekcjach, bo było to dla nas za drogie - mówi w rozmowie z South China Morning Post matka z Guangdong, południowo-wschodniej prowincji.
Tymczasem rodzice dzieci z dużych miast wydają na edukację coraz więcej.
- Kiedyś córka doszkalała się się w małej grupie w centrum edukacyjnym, co kosztowało około 20 000 juanów rocznie, ale takie instytucje upadły po reformie. Teraz zwróciliśmy się do korepetytora indywidualnego, który pobiera prawie
2000 juanów za tydzień
- mówi mama 11-latki z Szanghaju.
Dzieci w Chinach kończą dziewięcioletnią szkołę podstawową, po której zdają
zhongkao
. Egzamin ten daje wstęp do szkoły średniej, ale finalnie dostaje się do nich tylko około połowa uczniów.
Problemem, który dodatkowo pogłębia nierówności edukacyjne, jest
brak wykwalifikowanych nauczycieli
i ich niskie zarobki, szczególnie na prowincji.
- W krótkim czasie możemy zbudować ładną szkołę na obszarze wiejskim, ale zatrudnienie wystarczającej liczby wykwalifikowanych nauczycieli pozostaje trudnym zadaniem. Największym problemem chińskiej edukacji są obecnie dotkliwe niedobory kadry - analizuje Huang Bin.