Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej
Marlena Maląg
potwierdziła, że resort przymierza się do nowelizacji kodeksu pracy. Chce
wprowadzić do przepisów możliwość pracy zdalnej,
która obecnie regulowana jest na podstawie specustawy o przeciwdziałaniu rozprzestrzeniania się koronawirusa.
- Pandemia wpłynęła na niemal wszystkie sfery życia. Dotyczy to także pracy zdalnej, z której korzysta duża liczba pracodawców i pracowników. Wprowadzona w specustawie możliwość pracy zdalnej została wykorzystana na szeroką skalę - stwierdziła minister.
Prace nad nowelizacją już trwają i wkrótce zostaną skierowane do
konsultacji społecznych
.
- Dążymy do tego, aby proponowane przez nas rozwiązania zostały zaakceptowane przez stronę społeczną - związki zawodowe oraz organizacje pracodawców na drodze konsensusu stron - przyznała Maląg.
Jak ocenia
Robert Lisicki
, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan, to
"potrzebne i wyczekiwane zmiany"
, jednak wszystko zależy od tego, jakie rozwiązania zaproponuje resort.
- Jeżeli pracodawcy decydują się wprowadzać systemowo pracę zdalną,
oczekują stabilnych i przewidywalnych warunków
- mówi w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
- Na pewno w przyszłości - kiedy już zamkniemy pewne "kwestie covidowe" -
zostanie do uregulowania kwestia samej definicji pracy zdalnej
. Mamy w kodeksie definicję telepracy - trzeba by więc doprecyzować, jak ma się ona do pracy zdalnej. Jest też szereg kategorii pracowników mobilnych, którzy wykonują pracę nie posiadając jednego stałego miejsca pracy, ale nie do końca w obecnym rozumieniu, narzuconym przez pandemię. Te kwestie też należałoby uwzględnić - dodaje.
Eksperci wskazują, że uregulować trzeba o wiele więcej kwestii, np.
odpowiedzialność pracodawcy za bezpieczeństwo i higienę pracy
czy
dodatkowe koszty dla pracownika
związane z pracą z domu, takie jak prąd czy internet. Pozostają również kwestie pozalegislacyjne, np. sposób kontroli pracy zdalnej przez pracodawcę.