fot. Paramount Movies
Choć od premiery
Titanica
minęło już 25 lat, reżyser produkcji
James Cameron
regularnie musi tłumaczyć się ze
śmierci Jacka
granego przez
Leonardo DiCaprio
. Przypomnijmy, że jego ukochana - Rose ratuje się z katastrofy statku dzięki drewnianym drzwiom. Jack jednak na nie nie wchodzi, co doprowadza do wychłodzenia jego organizmu i w konsekwencji - śmierci.
Cameron, który promuje obecnie swoją najnowszą produkcję, długo wyczekiwaną drugą część
Avatara
, w rozmowie z The Toronto Sun znów wrócił do wydarzeń z Titanica. Przypomniał, że
Jack musiał umrzeć ze względu na dramaturgię wydarzeń
.
- To film o miłości, poświęceniu i śmierci. Miłość mierzy się poświęceniem - stwierdził.
Przy okazji zdradził jednak, że przeprowadził
badania naukowe
, które raz na zawsze miały wyjaśnić, czy Jack również mógby przeżyć, gdyby wszedł na drzwi razem z Rose.
- Przeprowadziliśmy badanie naukowe,
aby raz na zawsze zakończyć tę sprawę
. Wykonaliśmy pogłębioną analizę kryminalistyczną, w której wziął udział
ekspert od hipotermii
- pomógł on nam również odtworzyć drzwi z filmu - powiedział Cameron.
- Wzięliśmy dwoje
kaskaderów
, którzy mieli taką samą wagę jak Kate i Leo z okresu prac na planie, umieściliśmy czujniki wewnątrz i na zewnątrz ich ciał, wrzuciliśmy do lodowatej wody, a potem - za pomocą przeróżnych metod -
sprawdzaliśmy, czy oboje zdołaliby przeżyć
. Odpowiedź zawsze brzmiała tak samo:
nie było możliwości, by razem wyszli z tego cało. Przeżyć mogło tylko jedno z nich
- podkreślił.
- W lutowym wydaniu naszej produkcji znajdzie się nawet
materiał specjalny na ten temat
- zapowiedział Cameron, odnosząc się do premiery zremasterowanego
Titanica
, którą zaplanowano na Walentynki.
Warto przypomnieć, że w 2012 roku podobny eksperyment naukowy przeprowadzili gospodarze programu
Pogromcy Mitów
. Oni doszli jednak do wniosku, że Jack mógł przeżyć.