Liderzy
Lewicy
zorganizowali dziś konferencję prasową pod hasłem "nowe otwarcie", podczas której mówili o planach na dalszą kampanię wyborczą. Przemówienie
Roberta Biedronia przerwała kobieta
, która twierdziła, że jest nauczycielką przyrody z liceum im. Tadeusza Reytana.
Kobieta
kilkakrotnie podchodziła do mikrofonu
, a gdy Biedroń pozwolił jej mówić zadeklarowała, że
"kocha prezydenta Dudę i premiera Morawieckiego"
. Powiedziała również, że hymnem Polski powinna być
Rota
i zaintonowała pieśń.
Deklarację miłości do prezydenta powtórzyła, gdy po raz kolejny Biedroń dopuścił ją do mikrofonu.
- Naszym prezydentem jest Duda, a premierem Morawiecki. A wiesz co? Państwo posłuchajcie. Ja się nie boję.
Moja teściowa jest chrzestną Leszka Millera, tego łobuza z Żyrardowa.
No i co? - powiedziała, po czym zaczęła śpiewać Czerwone maki na Monte Cassino.
Kobietę ostatecznie odprowadził na bok sztab Biedronia.