East News
Niedobór testów i mało skrupulatne zgłaszanie nowych zakażeń rodzą poważne podejrzenia, że
statystyki dotyczące zachorowań koronawirusa w Brazylii
mogą być bardzo niedoszacowane, donosi
The Guardian
.
W kraju, którego populacja to około
210 milionów
, oficjalna liczba zakażonych wynosi obecnie
niewiele ponad 9 tysięcy
. Pracownicy tamtejszej służby zdrowia twierdzą jednak, że to zaledwie
ułamek prawdziwej liczby
.
"Mamy do czynienia z
niezwykle zaniżonymi statystykami
. Zakażeń jest o wiele więcej" - napisała na Facebooku
Isabella Rêllo
, lekarka pracująca na ostrych dyżurach w
Rio de Janeiro
.
Oficjalnie w Brazylii w związku na COVID-19
zmarło 359 osób
.
"To tylko wierzchołek góry lodowej.
Mamy masę innych zgonów
, które są mniej lub bardziej powiązane z epidemią, ale nie są włączane do statystyk" - alarmuje
Fernando Bozza
z instytutu
Fiocruz
.
Edmar Santos
, Minister Zdrowia Rio de Janeiro szacuje, że na
każde z 1074 potwierdzonych zakażeń w mieście przypada od 50 do nawet 100 kolejnych przypadków.
W kolejnej ogromnej metropolii,
São Paulo
, na cmentarzach każdego dnia odbywa się
30-40 pochówków
osób, które zmagały się z objawami typowymi dla COVID-19.
Sytuacji nie poprawia stosunek prezydenta do epidemii.
Jair Bolsonaro
nazwał już COVID-19 "zwykłym przeziębieniem" i zasugerował, że Brazylijczycy mają na niego odporność, bo
"wskakują do ściekow i nic im się nie dzieje"
. Jego rząd w wielomilionowym kraju rozdystrybuował tylko
54 tysiące testów
na koronawirusa.
"Brazylia ma do czynienia nie tyle z poważnym problemem, ile z
kryzysem z prawdziwego zdarzenia
" - podsumowuje
Albert Ko
z
Yale School of Medicine
.
Tydzień temu prezydent Brazylii
Jair Bolsonaro
chwalił się w telewizji, że jest wysportowany, więc jemu choroba nie grozi:
- Byłem sportowcem, więc
gdybym zaraził się koronawirusem, nie czułbym niczego poza lekką gorączką
. To, co naprawdę musimy teraz opanować, to panika i histeria. Idziemy pod prąd wszystkiemu co robią niemal wszystkie inne kraje - mówił, uspokajając obywateli.
Później przyznał publicznie, że koronawirus jest jednak zagrożeniem, ale trzeba stawić mu czoła "jak mężczyźni, nie jak dizeci":
- Wirus tu jest i musimy stawić mu czoła. Ale musimy to zrobić jak mężczyźni, nie jak dzieci.
Stawimy mu czoła rozumiejąc realia życia. Realia życia są takie, że wszyscy kiedyś umrzemy.
Mieszkańcy kraju nie wierzą w pomoc rządu, próbują więc organizować się sami.
Organizują się też gangi:
Tak wyglądała plaża w Rio de Janeiro jeszcze miesiąc temu: