W maju tego roku
hodowca lisów z Kościana
został skazany na
pół roku więzienia
. Sprawa dotyczyła filmów, które ujrzały światło dzienne w 2016 roku. Można było na nich zobaczyć
uśmiercanie
lisów na fermie. Wówczas właściciel został skazany za znęcanie się w postaci nieprawidłowego uboju lisów. Cztery lata później ujawniono kolejne filmy, na których było widać martwe i chore lisy, sterty zalegających odchodów, klatki nieprzystosowane do bezpiecznego utrzymywania zwierząt. Za sprawą aktywistów stowarzyszenia Otwarte Klatki wszczęto wobec niego postępowanie.
Właściciel fermy został skazany za znęcanie się nad zwierzętami poprzez niewłaściwe warunki bytowania lisów. Stowarzyszenia Otwarte Klatki wskazywało na brak opieki weterynaryjnej nad zwierzętami, zbyt dużą obsadę zwierząt w klatkach, nieleczenie zwierząt chorych, niezapewnianie dostępu do wody.
Zgodnie z wyrokiem mężczyzna miał spędzić pół roku w więzieniu, nałożono na niego również zakaz prowadzenia działalności związanej ze zwierzętami, pracy przy zwierzętach i posiadania zwierząt futerkowych przez siedem lat. Z kolei jego żona została skazana na pół roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres trzech lat.
Hodowca odwołał się od wyroku.
Teraz okazuje się, że Sąd Okręgowy w Poznaniu odrzucił apelację hodowcy lisów i
podtrzymał wyrok:
- Ten wyrok jest bardzo ważny dla całego systemu prawnej ochrony zwierząt, w szczególności dla zwierząt hodowlanych. Przez cały okres trwania procesu sądowego na fermie miały miejsce kontrole, które wykazywały kolejne albo takie same nieprawidłowości, czyli utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania i w stanie nieleczonej choroby. Hodowcy wiedzieli, że Powiatowy Lekarz Weterynarii i aktywiści patrzą im na ręce i z pełną świadomością wciąż nie zapewniali zwierzętom należytej opieki - komentuje Angelika Kimbort, radczyni prawna reprezentująca Stowarzyszenie Otwarte Klatki.
- Przez 9 lat walki o sprawiedliwość ani na moment nie zwątpiliśmy w słuszność naszego celu. Teraz sąd przyznał nam rację. Cierpienie zwierząt na fermach futrzarskich jest ogromne - ich koszmar trwa od momentu narodzin aż do śmierci. Normy utrzymywania dzikich zwierząt w klatkach są minimalne, dlatego każde odstępstwo należy karać z bezwzględną surowością - mówi Bogna Wiltowska, Dyrektorka ds. Śledztw i Interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki.