fot. East News / X @EuromaidanPR
Od ponad tygodnia około tysiąca
ukraińskich żołnierzy
przebywa
na terytorium Rosji w obwodzie kurskim
. Według różnych źródeł zajęły od kilku do kilkunastu miejscowości, ale też m.in. przepompownię gazu. To pierwsze takie wydarzenie od 1945 roku, gdy obce wojska znajdują się na rosyjskim terytorium.
Kijów komentując sytuację, stwierdził, że "wojna rządzi się swoimi prawami", a przyczyną wszelkiej eskalacji jest nic innego jak jednoznaczna agresja Rosji. Z sytuacji nie jest zadowolony były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Stwierdził, że Rosja zrobi wszystko, by rosyjskie czołgi znalazły się w Berlinie:
Okazuje się jednak, że Rosjanie wciąż
nie mogą sobie poradzić
z nieoczekiwaną ofensywą Ukrainy. Co więcej, Ukraińcy mogą zaatakować też
sąsiedni obwód biełgorodzki
. Według wstępnych doniesień, mieli już zająć
jedną z przygranicznych wsi
.
Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow ogłosił
ewakuację
mieszkańców:
- Mamy niespokojny poranek. Zaczynamy przenosić mieszkańców obwodu w bezpieczniejsze miejsca - przekazał za pośrednictwem serwisu Telegram.
Według zapowiedzi ekspertów Ukraińcy chcą destabilizować sytuację w kolejnych rosyjskich obwodach - biełgorodzkim i brańskim. Celem ma być zmuszenie Rosjan do wycofania części swoich wojsk z Donbasu.
The Moscow Times podaje, że Kijów przygotowuje się już na
rosyjski odwet
. Władze Ukrainy spodziewają się ataków na parlament i inne budynki rządowe:
- Rosja czuje potrzebę udzielenia bardzo ostrej odpowiedzi, aby pokazać światu, że jest wszechmocna i że coś takiego, co wydarzyło się w Kursku, nie pozostanie bezkarne - przekazało źródło dziennika.
Odpowiedź na wejście do obwodu kurskiego zapowiedziała już rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa:
- Kijów nie będzie musiał długo czekać. To nie potrwa długo - stwierdziła.