Małgorzata Rozenek-Majdan
jest w Polsce jedną z
twarzy walki o in vitro.
Celebrytka od dawna przekonuje Polaków, że "mamy prawo do in vitro". Sama jest
matką synów
, którzy urodzili się dzięki tej metodzie, dlatego walczy o refundację in vitro dla polskich rodzin, które od lat starają się o potomków. Ponadto założyła fundację, której celem jest wyrównywanie dostępu do specjalistycznych usług medycznych i wspieranie leczenia niepłodności.
Na początku miesiąca zabrała głos w sprawie
kontrowersyjnego podręcznika
profesora Wojciecha Roszkowskiego do przedmiotu Historia i Teraźniejszość. Stwierdziła, że podręcznik poniża,
krzywdzi i szkaluje dzieci,
rodziców, ich rodziny i przyjaciół.
"[Treść podręcznika - red.] przekłamuje rzeczywistość, podając za fakty coś, co nie ma z faktami nic wspólnego. Ma więc do czynienia więcej z niewyszukaną publicystyką, aniżeli treścią do nauczania historii i teraźniejszości. Nie możemy pozwolić, żeby ta kwestia przeszła bez echa. Więc na pytanie autora 'kto będzie kochał te dzieci?' Odpowiadam k*rwa, JA!” - napisała poirytowana Rozenek-Majdan na Instagramie.
Kilka dni temu Rozenek-Majdan spotkała się
z Donaldem Tuskiem
, z którym rozmawiała nt.
kolejnych działań
i projektów, które pomogą przywrócić potrzebne wsparcie rodzin korzystających z in vitro:
Dziś celebrytka brała udział w
Campus Polska Przyszłości.
Organizatorem jest Fundacja Campus Polska Przyszłości, a inicjatorem wydarzenia prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Rozenek-Majdan wzięła udział w panelu pod hasłem
"Refundacja in vitro - to się Wam po prostu należy!"
Oprócz celebrytki w rozmowie wzięła udział jeszcze była premier Ewa Kopacz oraz Patrycja Sołtysik. Prowadziła ją Barbara Nowacka.
Celebrytka już na wstępie zaznaczyła, że jej misją jest
upowszechnienie i odkłamanie tematu in vitro
, które ułatwi przyszłym rodzicom korzystanie z najnowszych osiągnięć nauki. Chce zawalczyć o przywróceniu refundacji in vitro, ale i zakończyć stygmatyzację, która dotyka rodziców walczących z bezpłodnością. Stwierdziła, że to, co mówi się teraz w Polsce o dzieciach, które pojawiły się na świecie za sprawą metody in vitro, to znęcanie się nad nimi:
- Zdarzają się ludzie, którzy na tak ważnej rzeczy robią właśnie negatywne emocje. To my, kobiety, osoby, które mają związek z tym problemem, z leczeniem niepłodności w ogóle jako zjawiskiem, musimy głośno mówić nie - stwierdziła.
- Obecnie w Polsce żyje 100 tysięcy dzieci urodzonych dzięki in vitro. Samo leczenie niepłodności jest bardzo emocjonalnym przeżyciem (…) to jest coś, co dotyka naszej intymności, naszych najbardziej wrażliwych emocji. Teraz wyobraźcie sobie, że jeszcze do tego trudu, którym jest przejście przez samą procedurę, która fizycznie jest bardzo obciążająca (…) nie tylko trud, który jest trudem emocjonalnym, ale jeszcze do tego niezwykle ciężki czynnik ekonomiczny, a teraz dokłada się jeszcze element trzeci - stygmatyzację. Nie pozwolimy na to, jako rodzice dzieci urodzonych dzięki tej metodzie, ja jako matka nie mogę stać biernie i się temu przyglądać.
To jest tak, jakby ktoś na moich oczach znęcał się nad moimi dziećmi
. Ja po prostu muszę zareagować - stwierdziła.
Rozenek-Majdan odniosła się do działań Prawa i Sprawiedliwości w tym temacie, czyli przede wszystkim zniesienia refundowania tego typu leczenia przez państwo, a także braku poczucia bezpieczeństwa kobiet w Polsce:
- Rozumiemy, na czym polega cała procedura in vitro nie tylko emocjonalnie, ale i ekonomicznie. My musimy żyć w Polsce, żyć w kraju, w którym kobieta nie boi się rodzić dzieci, zachodzić w ciążę. Teraz, po raz pierwszy od II WŚ, mamy dramatycznie niski indeks urodzeń. Dlaczego? Polki boją się zachodzić w ciążę, to nie tylko chodzi o finansowanie in vitro, chodzi o to, żeby państwo stało się bardziej przyjazne i bardziej otwarte dla kobiet, żeby kobiety mogły rodzić dzieci - stwierdziła.
Oprócz tego celebrytka otwarcie
poparła obywatelski projekt ustawy o finansowaniu procedury in vitro
:
- Powiem wam, jako osoba bardzo twardo stąpająca po ziemi, która podchodzi do wszystkiego bardzo rozsądnie, zwłaszcza do wydawania pieniędzy (…), to nie są pieniądze, które z budżetu państwa trafiają i nie przynoszą później nic więcej -
to jest inwestycja, inwestycja w swoich obywateli
. Każda z kwoty, która zostanie tutaj zainwestowana, po prostu wróci do budżetu. To są najlepsze i najsprawniejsze narzędzia, żeby po pierwsze zaopiekować się swoimi obywatelami, a po drugie zrobić to z korzyścią dla budżetu państwa i to są same plusy - mówiła.