Tom Brown
to emerytowany inżynier chemii, który w ciągu 25 lat
ocalił około 1200 odmian jabłek przed wyginięciem
. 79-latek prowadzi swój sad jabłkowy Heritage Apples w Clemmons w Północnej Karolinie. Jak na ironię, Brown nie wiedział, czym są "historyczne jabłka" dopóki nie natknął się na nie na targu rolnym w 1998 roku.
- Było tam małe stoisko z bukietem dziwnie wyglądających jabłek ułożonych w koszach - opowiadał.
Mężczyzna skosztował nowych dla niego odmian i od razu się zakochał - niektóre były słodkie jak miód, inne miały posmak białego pieprzu. Brown postanowił porozmawiać ze sprzedawcą, nieżyjącym już sadownikiem
Mauricem Marshallem
. Odmiany jabłek, które sprzedawał, zostały ujednolicone w XVIII i XIX wieku i zniknęły z komercyjnego obiegu w 1950 roku. Większość odmian pozyskał od starszych gospodarzy w górach, inne pochodziły z wycinków zebranych podczas wypraw do szczątków starych sadów.
- Ciągle myślałem: "Jak fajnie byłoby znaleźć jabłko, którego nikt nie próbował od 50 czy 100 lat?"- stwierdził Brown.
Wtedy emerytowany inżynier zaczął studiować historię jabłek dziedzictwa Appalachów.
William Kerrigan
, profesor historii Ameryki na Uniwersytecie Muskingum, twierdzi, że w sadach handlowych w USA w 1905 roku wyhodowano około
14 tysięcy unikalnych odmian
jabłek, a większość z nich można było znaleźć w Appalachach.
Wówczas woda często nie była zdatna do picia, a importowanie wina było zbyt drogie. Ponadto rodzime szkodniki niszczyły uprawy winogron. Sady jabłkowe były łatwiejsze w utrzymaniu i bardziej użyteczne niż uprawy jęczmienia na piwo, więc cydr stał się ulubionym napojem kolonistów.
Jabłka to jednak nie tylko fermentowany napój. Różnorodny sad był także podstawą dobrej kuchni. Można było z nich robić zimowe smakołyki, ocet czy przyprawiać mięso.
Niestety tradycja sadowników została zniszczona przez migrację do miast, hodowlę przemysłową i korporacyjne systemy żywnościowe. Przestawiono się na uprawę odmian szybko dojrzewających i nadających się do dalekobieżnego transportu. Pod koniec lat 90. w amerykańskich sadach komercyjnych uprawiano mniej niż 100 odmian jabłek, a tylko
11 z nich stanowiło 90% sprzedaży
w sklepach spożywczych.
Brown zrozumiał, że odzyskanie dawnych odmian to coś w rodzaju przeznaczenia. 79-latek najpierw zbiera wskazówki dotyczące możliwego położenia jabłoni. Następnie rysuje promień wokół nieruchomości i sprawdza pobliskie domy. Zatrzymuje się w lokalnych firmach, aby zasięgnąć informacji. Kiedy emeryt znajdzie poszukiwane drzewo, zbiera wycinki i wraca w okresie rozkwitu, aby je zidentyfikować. Porównuje liście i jabłka z wpisami katalogowymi oraz fotografuje je w celu dalszej weryfikacji przez ekspertów.
- Uratowanie jabłka przed wyginięciem to cudowne uczucie. To niesamowicie satysfakcjonujące i niesamowicie uzależniające - mówił Brown.
Praca Browna została doceniona zarówno przez ekologów i szefów kuchni z całego świata. Stał się także bohaterem w mediach społecznościowych - było o nim głośno m.in. na Reddicie.