Barbara Nowacka
udzieliła wywiadu Zuzannie Dąbrowskiej z
Rzeczpospolitej
.
Opowiedziała w nim
o proteście Strajku Kobiet
, podczas którego została
spryskana gazem pieprzowym.
Swój udział w protestach przeciwko wyrokowi TK posłanka tłumaczy popieraniem przez nią postulatów, ale także chęcią pomocy osobom protestującym, które są zatrzymywane przez policję i według Nowackiej ciężko otrzymać informację na ich temat od służb.
-
Policja zaczęła używać nieadekwatnych metod
- miażdżyć ich tymi tarczami, spychać. Nastąpiła szybka i bardzo brutalna akcja, była nieadekwatna wobec wszystkich tam - opisywała przebieg jednej z ostatnich demonstracji na Trasie Łazienkowskiej Barbara Nowacka.
Według niej policja potraktowała młodych demonstrantów, jak górników:
- Stałyśmy i przyglądałyśmy się sobie spokojnie (…), mając świadomość, że będzie interwencja policji, ale tam siedziały nastoletnie osoby, tam siedzieli młodzi ludzie.
To nie byli górnicy z przodka, których trzeba gazem i tarczami rozpędzać, tylko można faktycznie zdjąć tę blokadę szybko i sprawnie
- powiedziała w rozmowie z „Rzeczpospolitą” posłanka KO Barbara Nowacka.
- Ja nie jestem policjantką, ale pamiętam, że kiedy pielęgniarki blokowały ulice na początku wieku, blokady były po prostu znoszone. Nie ma potrzeby używania gazu. Policja potraktowała protestujących na Trasie Łazienkowskiej tak, jakby to była grupa wyszkolonych do walki pseudokibiców - dodała.
Według posłanki policja działa nieadekwatnie, a za wszystko odpowiedzialny jest Jarosław Kaczyński:
-
Byłam zdumiona nieadekwatnością działań. Nie chodzi o jednostkowego policjanta.
Dostał gaz, dostał przyzwolenie na jego użycie i użył z odległości, z której nie powinno się nikogo traktować gazem.
Ja jestem, pomimo 45 lat, osobą zdrową. Ale potrafię sobie wyobrazić kogoś, kto mógł poważnie ucierpieć.
Źle się dzieje w policji, w polskich służbach, od czasu nastania pana Jarosława Kaczyńskiego - stwierdziła Nowacka.