Stefan Wilmont, zabójca prezydenta Adamowicza, z wyrokiem dożywotniego pozbawienia wolności

W styczniu 2019 roku podczas finału

prezydent Gdańska

. Prezydent

zmarł następnego dnia w szpitalu.

Napastnik po dźgnięciu Adamowicza przechadzał się po scenie, podnosząc ręce w geście triumfu. Zabrał też mikrofon i powiedział kilka słów:

"Nazywam się

. Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz".

Służby natychmiast ujęły mężczyznę i rozpoczęto czynności. W ubiegłym roku w marcu ruszył proces. Wilmont został

w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Przestępstw miał się dopuścić w warunkach

Dziś po procesie trwającym niemal rok zabójca Pawła Adamowicza usłyszał

. Sąd skazał go na

. Z uwagi na ważny interes społeczny

oskarżonego.

Wilmont będzie mógł ubiegać się o przedterminowe

. Oprócz tego mężczyzna został pozbawiony praw publicznych na 10 lat. Wyrok ma odbywać w warunkach terapeutycznych.

- Stefan Wilmont

w historii Polski - powiedziała przewodnicząca składu orzekającego Aleksandra Kaczmarek.

- Dokonał zabójstwa prezydenta miasta Gdańska Pawła Adamowicza na oczach tysięcy osób, oglądających kulminacyjny punkt finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy "Światełko do Nieba". Ponieważ było to wydarzenie medialne, czyn oskarżonego jest doskonale udokumentowany - dodała.

Stefan Wilmont kilkakrotnie zabierał głos podczas procesu. Twierdził, że nagrania z finału WOŚP, na którym doszło do ataku, są spreparowane. Kpił z zeznań świadków, krzyczał "Allah akbar" wchodząc na salę rozpraw. Według dwóch z trzech opinii biegłych psychologów i psychiatrów Stefan Wilmont w chwili ataku miał ograniczoną poczytalność. A według jednej opinii był niepoczytalny. Obrona mężczyzny wnioskowała o umorzenie sprawy lub karę 15 lat pozbawienia wolności.

Wilmont wyszedł z więzienia na kilka tygodni przed atakiem na prezydenta Gdańska. Odsiadywał wyrok 5,5 roku więzienia za napady na małe placówki bankowe. Wcześniej miał też zapowiadać, że planuje przestępstwo, po którym będzie o nim głośno.