fot. East News
Wczoraj
Donald Trump
postanowił zabrać głos na
Twitterze
w sprawie protestu
"żółtych kamizelek"
, który trwa już czwarty weekend we Francji.
Prezydent USA
połączył go z tematem paryskiego porozumienia klimatycznego
, z którego USA się wycofało. Trump przekonuje, że jedną z
przyczyn niezadowolenia społecznego we Francji jest przekazywanie dużych sum pieniędzy krajom trzeciego świata na ochronę środowiska.
"Porozumienie paryskie nie działa po myśli Paryża. Protesty i zamieszki w całej Francji.
Ludzie nie chcą płacenia dużych sum pieniędzy, w znacznej mierze państwom Trzeciego Świata
(gdzie ich wykorzystanie jest wątpliwe) po to, by być może chronić środowisko. Skandują »Chcemy Trumpa!«.
Pozdrawiam Francję".
Nie spodobało się to
francuskiemu ministrowi spraw zagranicznych
Jeanowi-Yves Le Drianowi
, który dziś w rozmowie z mediami wezwał Donalda Trumpa, by nie mieszał się w wewnętrzne sprawy Francji:
"Mówię Donaldowi Trumpowi i prezydent Republiki (Emmanuel Macron) też mu to mówił:
nie jesteśmy stroną amerykańskich debat, więc proszę pozwolić naszemu narodowi żyć po swojemu".