Były poseł
Marek Jakubiak
poinformował, że w tym tygodniu
złoży listy z podpisami poparcia
pod swoją kandydaturą na prezydenta w
Państwowej Komisji Wyborczej.
Jak dodał, obecnie ma ich ponad
150 tysięcy.
Jakubiak jest krytykowany przez polityków, ponieważ jeszcze
16 marca obawiał się, że nie zbierze wymaganej liczby podpisów przez pandemie koronawirusa
, a 17 marca apelował o przełożenie wyborów.
Politycy opozycji zarzucają Jakubiakowi m.in., że otrzymał podpisy od polityków Prawa i Sprawiedliwości.
-
PiS rzucił swoich działaczy, żeby te podpisy uzbierać, bo się przestraszył.
Jak słyszę, że kandydat na urząd prezydenta, który nie ma za sobą struktury politycznej, nie ma rozbudowanej bazy wolontariatu, w ciągu kilkunastu dni zbiera 140 tysięcy podpisów, to musiałbym być bardzo naiwny albo oderwany od rzeczywistości, żeby nie wiedzieć jak się zbiera podpisy na ulicach w normalnych warunkach, a co dopiero w warunkach epidemii - powiedział w Poranku Radia TOK FM Tomasz Trela, szef sztabu Roberta Biedronia.
Według opozycji
politycy PiS mieliby uzbierać głosy dla Marka Jakubiaka w obawie, przed ewentualnym wycofaniem się pozostałych kandydatów ze startu w wyborach.
Dziś Jakubiak w Polsat News powiedział, że nie jest "słupem".
- Pragnę państwu powiedzieć, patrząc prosto w obiektyw kamery, że z panem Jarosławem Kaczyńskim nie zamieniłem nigdy nawet jednego zdania. Nie rozmawialiśmy, nie znamy się.
Ja rozumiem, że opozycja szaleństwa dostała, że oni się boją popularności mojej osoby, rozumiem
, że w ten sposób cały układ tych pięciu ugrupowań, który podobno ma miejsce, że rokosz dla nich jest rozwiązaniem samym w sobie - powiedział.