fot. East News
Wczoraj Konfederacja poinformowała, że
administracja Facebooka postanowiła usunąć konto ugrupowania
z powodu "wielokrotnego łamania standardów społeczności, w szczególności dotyczących zasad walki z Covid-19 i środków ostrożności z tym związanych oraz mowy nienawiści".
Sprawę skomentował premier
Mateusz Morawiecki
, który oświadczył, że decyzja administracji Facebooka "uderza w podstawowe wartości demokratyczne":
Głos zabrali także członkowie Lewicy.
"Wzruszają mnie te jęki Konfederacji po zlikwidowaniu ich konta na FB. Zadziałał wolny rynek przecież, a tu widzę narzekania na brak kontroli nad wielkimi korporacjami.
Jesteście jak PiS, taka sama banda hipokrytów
" - napisała
Magdalena Biejat:
"
Tak kończą szury i plaskoziemcy
, którzy pomimo ostrzeżeń dalej robili politykę na niewiedzy, fakenewsach i zwyczajnej głupocie. Na chorobie i śmierci. No chłopaki!
Zadziałała niewidzialna ręka rynku
" - stwierdził
Krzysztof Śmiszek
:
Komentatorzy wielokrotnie wskazywali na zaistniały paradoks: wolnorynkowi członkowie ugrupowania walczą z decyzją międzynarodowej korporacji.
Inni internauci przypominali sprawę drukarza, który odmówił wykonania plakatu zamówionego przez fundację LGBT+. Konfederacja wówczas poparła mężczyznę tłumacząc jego stanowisko prawami wolnego rynku.
"Mądrale porównujący sprawę drukarza i cenzurę partii przez facebook nie chcą lub nie umieją widzieć natury spraw.
Drukarz byłby analogiczny do informatyka
, który odmawia napisania apki dla Konfy.
Facebook byłby analogiczny do Orange
odmawiającego obsługi połączeń posłów Lewicy" - tłumaczył
Krzysztof Bosak
:
"Szanowni posłowie (i inni w ten deseń komentujący), niewidzialna ręka rynku działała tak, że profil Konfederacji miał w miesiąc taką liczbę aktywności użytkowników, jakiej wasze profile razem nie miały przez dwa lata" - zakpił
Artur Dziambor
:
Adrian Zandberg
postanowił wytłumaczyć dlaczego profile, takie jak konto Konfederacji zbierają rekordowe liczby reakcji czy komentarzy. Podkreślił, że korporacje pokroju
Facebooka obchodzą jedynie zyski
, a promowanie antyszczepionkowych teorii okazało się być bardzo opłacalne.