Podręcznik do
historii i teraźniejszości
prof.
Wojciecha Roszkowskiego
wciąż wywołuje wiele
emocji
w związku z treściami tam zawartymi. Między innymi profesor
in vitro
nazywa hodowlą ludzi i zastanawia się, kto będzie kochał "wyprodukowane" tak dzieci:
"Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci?" - brzmi jeden z fragmentów, który budzi najwięcej emocji.
Oprócz tego w pierwszym tomie autor w rozdziale "Ideologie i nazizm"
zestawił feminizm i "ideologię gender" obok nazizmu
:
"Wśród najbardziej popularnych obecnie ideologii politycznych należy scharakteryzować socjalizm, liberalizm, feminizm, ideologię gender, współczesną chadecję, czyli chrześcijańską demokrację, której nie należy jednak utożsamiać z chadecją sprzed 40 lat i więcej" - czytamy.
Teraz naukowiec
skarży się na hejt,
z którym spotkał się po wydaniu podręcznika. Mówi o tym w podcaście Piotra Witwickiego.
- W latach 80. pisałem pod pseudonimem Andrzej Albert. Starsi wiedzą dlaczego. Młodzi może się dowiedzą z tego podręcznika. Zastanawiam się, czy tego drugiego tomu, nie trzeba będzie wydać pod pseudonimem - powiedział.
Odniósł się także
do fragmentów o in vitro, twierdzą, że wcale nie to miał na myśli:
- To słowo w ogóle nie pada, natomiast hodowla dzieci w laboratoriach ma miejsce - stwierdził.
Dziennikarz prowadzący rozmowę zwrócił jednak uwagę, że w podręczniku jest to tak napisane, żeby "nie powiedzieć in vitro, a żeby wszyscy wiedzieli, że chodzi o in vitro":
- Jeżeli ktoś tak rozumuje, to przepraszam bardzo, ale to jest, o czym kto chce myśleć. Od tego jest inny przedmiot, żeby dokładnie opisać, czym jest in vitro i czym są te hodowle, surogatki, interwencja genetyczna w embriony, handel embrionami - to jest na wielką skalę biznes - zaznaczył profesor.
- Jeżeli komuś to, co napisałem, kojarzy się z in vitro, to jest to, moim zdaniem,
operacja pod tytułem manipulacja
- dodał.
Podkreślił także, że
"nie ma sobie nic do zarzucenia"
, a sam fragment "został poddany politycznej obróbce".
W książce Roszkowski odniósł się także do
muzyki metalowej,
co było szeroko komentowane:
"Wszystkie te zespoły i reprezentowane przez nich podgatunki to istotnie rodzaj opętania hałasem, chrapliwymi wrzaskami solistów, malujących się na upiorne kolory, wykrzykujących wśród migotania laserowych świateł słowa pełne nienawiści i agresji oraz wykonujące gest sprośne lub bluźniercze" - napisał w podręczniku.
Wielokrotnie potępiając rewolucję obyczajową lat 60., autor negatywnie ocenia zespoły The Doors, Pink Floyd, The Beatles, The Rolling Stone, Bee Gees, Santana, Elton John, Rod Stewart, Abba, Patti Smith, The Ramones, Sex Pistols. Chwali za to m.in. Budkę Suflera.
Teraz w czasie rozmowy z Piotrem Witwickim prof. Roszkowski
odniósł się do fragmentów o muzyce zawartych w podręczniku:
- Mnie nie wszystko się kojarzy z seksem. Cytaty z piosenek Beatlesów znakomicie pokazują fundamenty rewolucji obyczajowej - stwierdził.
- Muzyka rozrywkowa rzeczywiście niosła treści, które można różnie rozumieć. [...] To, że ja wybrałem akurat takie cytaty, to miało zilustrować pewne tendencje w kulturze.
Nie miało to potępić Pink Floydów ani Beatlesów, tylko przez te słowa pokazać przemiany kulturowe.
Uważam, że rewolucja lat 60. przyniosła bardzo złe skutki i tutaj jestem może nie tyle pod wpływem własnych wspomnień, [...] w PRL-u to też inaczej wyglądało, natomiast tego, co żeśmy zobaczyli w latach 70. - 80. na Zachodzie. Te rozdziały dotyczące rewolucji społecznych w USA i Europie Zachodniej poprzedzone są, moim zdaniem, dostatecznie jasnym wyjaśnieniem pewnych korzeni społecznych - dodał.