Dziś w
Warszawie
odbył się
protest medyków.
Protestujący sprzeciwiają się m.in. zaostrzeniu
przepisów karnych za niezawiniony błąd lekarski
. Chodzi o kontrowersyjny art. 37a umieszczony w tarczy antykryzysowej 4.0, który umożliwia karanie lekarzy pozbawieniem wolności za niezawiniony błąd lekarski.
Protestujący podkreślali, że kryzys w służbie zdrowia pogłębia się:
- Jego skutki były wyraźniej niż zwykle widoczne w trakcie pandemii, a
brak współpracy z rządem i związany z tym chaos czyniły pracę jeszcze trudniejszą niż na co dzień
- mówią protestujący.
Hasłem zorganizowanego protestu było: "
Dajcie szansę pacjentom, nie związujcie rąk medykom
"!
Organizatorem strajku było Porozumienie Zawodów Medycznych. Uczestniczyli w nim lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni. Protestujący przeszli
sprzed budynku resortu zdrowia przed Sejm
.
Protest poparła także m.in. Okręgowa Izba Lekarska oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy.
Medycy domagali się także przyspieszenia
wzrostu nakładów na służbę zdrowia do minimum 6,8% PKB i skrócenia kolejek
:
-
Jesteśmy zwyczajnie przepracowani i zmęczeni
. Coraz częściej na naszych ustach pojawia się słowo "emigracja". Nas jako Polski nie stać, żeby kolejni pracownicy służby zdrowia wyjeżdżali do krajów "normalnych". Takich gdzie warunki pracy i płace są godne i dobre - mówił jeden z protestujących podczas swojego wystąpienia ze sceny zlokalizowanej przy budynkach Sejmu.
-
Ta manifestacja nie będzie przełomowa. Ona ma być początkiem
(...) Duży, głośny protest powinien się odbyć pod koniec tego roku. Takiego kryzysu jaki mamy teraz w ochronie zdrowia, nie było w służbie zdrowia chyba nigdy. Jeżeli nie teraz, to nigdy nie naprawimy tego systemu - dodał.
Organizatorzy protestu apelowali do jego uczestników o
przestrzeganie restrykcji związanych z pandemią koronawirusa
. Z megafonów nawoływano do zachowania dystansu społecznego i zakładanie maseczek. Osoby, które nie miały ich przy sobie, mogły otrzymać je od organizatorów.