Kilka dni temu
Sunday Times
poinformował, że
sześciolatka Florence Widdicombe w Londynie
znalazła w
zakupionej w Tesco kartce apel o pomoc
od osób, które twierdzą, że są
zmuszane do niewolniczej pracy.
"
Jesteśmy zagranicznymi więźniami w Qingpu w Szanghaju
w Chinach
zmuszonymi do pracy wbrew naszej wol
i. Proszę nam pomóc i poinformować organizacje broniące praw człowieka" - napisano na kartce, którą otworzyła dziewczynka.
Autor wiadomości poprosił osobę, która to przeczyta, by
skontaktowała się z dziennikarzem Peterem Humphrey'em
, który przebywał w tym samym więzieniu w Szanghaju przez 23 miesiące.
Ojciec dziewczynki skontaktował się z dziennikarzem, ten zaś poinformował o sprawie
Sunday Times
i skontaktował się z byłymi więźniami. Według relacji dziennikarza jeden z nich przyznał, że od co najmniej dwóch lat zagraniczni więźniowie pracują przy kartkach dla Tesco.
Humphrey w rozmowie z BBC powiedział, że
domyśla się, kto mógł napisać tę wiadomość
, jednak w obawie przed konsekwencjami nie ujawni jego tożsamości.
Na tę wiadomość natychmiast zareagowało
Tesco, które w oświadczeniu twierdzi, że nigdy nie pozwoliłoby na przymusową pracę
u swoich dostawców. Oprócz tego dodano, że wszczęto dochodzenie wobec chińskiego dostawcy kartek świątecznych - Zheijiang Yunguang Printing.
Tesco zapewniło także, że "posiada system audytu, którego celem jest zagwarantowanie, że dostawcy nie stosują pracy przymusowej".
Taki audyt chińska fabryka miała przejść w listopadzie. Wówczas nie odnotowano żadnych niepokojących informacji.
Obecnie firma poinformowała, że
wstrzymała współpracę z fabryką kartek świątecznych w Chinach.
Jak podaje BBC, to nie pierwszy raz kiedy w towarach produkowanych w Chinach, a sprzedawanych na Zachodzie znajdowały się wiadomości od ludzi zmuszanych do pracy.
W 2012 roku w stanie Oregon w pudełku z ozdobami na Halloween
znaleziono
wiadomość od chińskiego więźnia,
w której opisał tortury, które wobec niego stosowano.
W Irlandii Połnocnej w 2014 roku
przy parze spodni z sieci Primark
znaleziono zaś inną kartkę:
"Nasza praca w więzieniu polega na produkcji ubrań na eksport.
Pracujemy po 15 godzin dziennie, a jedzenia, które dostajemy, nie daliby nawet psom czy świniom"
.