W niedzielę odbyła się
druga tura wyborów parlamentarnych we Francji.
Wygrała je koalicja
Razem prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Uzyskała ona 245 mandatów w parlamencie, który liczy 577 posłów. Drugi wynik zdobyła lewica, która startowała jako Nupes. Może ona liczyć na 131 mandatów. Z kolei
na trzecim miejscu znalazło się Zjednoczenie Narodowe
kierowane przez kontrkandydatkę Macrona w wyborach prezydenckich Marine Le Pen. Polityczka do parlamentu wprowadzi
89 posłów.
Jest to
najwięcej w historii ugrupowania
, licząc z jego poprzednimi wcieleniami.
Co ciekawe, tak dobry wynik ugrupowania Le Pen
zaskoczył wszystkich, łącznie z francuskim sondażowniami
. Ostatnie badania przed drugą turą dawały Zjednoczeniu Narodowemu od 20 do 50 mandatów. Warto podkreślić, że w poprzednich wyborach ugrupowanie otrzymało tylko osiem mandatów.
-
To jest wydarzenie "sejsmiczne".
Wyjątkowy wynik. Nie przewidział tego żaden sondaż ani żaden ekspert. Le Pen wyglądała na wypompowaną po wyborach prezydenckich. Wiele ludzi ją skreśliło. Ona sama tak naprawę nawet nie prowadziła kampanii przed wyborami parlamentarnymi - powiedział France24 Paul Smith z Nottingham University.
Ekspert tłumaczy, że w drugiej turze głosowali na nią wyborcy, którzy są przeciwni polityce Macrona, jednak przy tym niekoniecznie reprezentują prawicowe poglądy.
Z kolei Jim Shields z Warwick University zauważa, że Zjednoczenie Narodowe będzie największą partią opozycyjną, ponieważ Nupes to koalicja wielu różnych lewicowych partii.
Marie LePen w rozmowie z mediami przyznała, że ją również zaskoczył tak dobry wynik. Dodała też, że rezygnuje z funkcji szefowej partii. Chce się teraz skupić na kierowaniu kołem poselskim:
- Francuski naród zadecydował o wysłaniu bardzo silnej grupy Zjednoczenia Narodowego do Zgromadzenia Narodowego, czyniąc je nieco bardziej "narodowym" - komentowała Le Pen.