Od jutra przez ponad dobę
niemieckie lotniska zostaną sparaliżowane
. To efekt zaplanowanego
strajku personelu naziemnego
linii lotniczej Lufthansa. Warto nadmienić, że będzie to już kolejny protest w tym roku. W czasie poprzedniego strajku odwołano aż 90 procent zaplanowanych przez przewoźnika lotów.
Protest rozpocznie się we wtorek o 4:00 rano, a zakończy się o 7:10 rano w środę. Pasażerów problemy spotkają na lotniskach we Frankfurcie, Monachium, Hamburgu, Dusseldorfie, Stuttgarcie, Kolonii i Berlinie. Dotkniętych utrudnieniami ma być nawet
100 tysięcy pasażerów
.
Strajkuje około 25 tysięcy pracowników, w tym m.in. osoby odpowiedzialne za obsługę techniczną. Walczą oni o podwyżki i zwiększenie wynagrodzenia w kontekście inflacji. W postulatach wymieniana jest
12,5-procentowa podwyżka płac
w ciągu 12 miesięcy, a także
jednorazowa premia
, która pomoże przeciwdziałać inflacji.
Odbyło się już kilka spotkań związków zawodowych z przedstawicielami Lufthansy, jednak wciąż nie doszło do porozumienia.
- Podczas gdy firma oferuje pilotom roczne wynagrodzenie podstawowe w wysokości do 270 tys. euro i podwyżki sięgające dwucyfrowych wartości, personel naziemny nie jest w stanie wyjść na zero, biorąc pod uwagę inflację w ostatnich latach - powiedział Marvin Reschinsky główny negocjator związku.
Podczas wcześniejszych rozmów Lufthansa zaoferowała podwyżkę płac w wysokości 4 procent w grudniu, a następnie kolejną podwyżkę o 5,5 procent do lutego 2025 roku. Oprócz tego padała także propozycja jednorazowej premii w wysokości 3000 euro dla każdego z pracowników.
To nie jedyne protesty, które mają miejsce w Niemczech od początku roku. Podobnie jak u nas, protestują tam rolnicy. Wyrażają swój sprzeciw wobec polityki ograniczania ulg wobec sektora, w tym rozłożonej w czasie polityce zniesienia ulgi podatkowej na olej napędowy do maszyn rolniczych.