Były dziennikarz
Gazety Wyborczej
Jarosław Bińczyk
wygrał prawomocnie proces z byłym pracodawcą. Bińczyk pracował w dzienniku jako dziennikarz sportowy przez
30 lat
. W 2020 roku postanowił złożyć w
sądzie pracy
pozew o wypłatę należnych mu nadgodzin, których pracodawca mu nie wypłacał. Miało chodzić głównie o weekendy.
Sprawę skierowano do mediacji. W tym czasie
Gazeta Wyborcza
postanowiła jednak ukarać swojego dziennikarza i s
kierowała go do pracy w redakcji Odeszli.pl.
Według tłumaczeń przełożonych to miał być awans:
"Zamiast zwolnienia usłyszałem, że dla mojego dobra zostałem przeniesiony do pisania nekrologów i wspomnień o niedawno zmarłych. A naczelna z Łodzi (zarządzała też stroną o zmarłych) i radca reprezentujący GW w sądzie, tłumaczyli ludziom, że przecież interesuję się historią, więc
to był awans
" - opisuje historię Bińczyk.
Dziennikarz zdecydował się wejść na drogę sądową z
Wyborczą
, bo choć był lojalnym pracownikiem, to gdy przyszedł rok pandemii i a załogę ścięto do dwóch osób (z siedmiu), nie mógł doprosić się choćby jednego wolnego dnia:
"Być może pożegnałbym się bez sporu, gdyby nie pewna historia: kilka dni wcześniej na kolegium ktoś (chyba Blanka Rogowska) zapytał naczelną, czy będą zwolnienia (były takie pogłoski)? Usłyszeliśmy: ci, którzy dobrze pracują, nie muszą się obawiać. Przypomnę, że była wtedy pandemia, obcięto nam zarobki o 20 proc., a w sporcie jako jedyni pracowaliśmy bez żadnych zmian. Już wcześniej nasz dział skurczył się z siedmiu do dwóch osób i po prostu nie miał nas kto zastąpić. Moje prośby o jeden wolny dzień w tygodniu pozostawały bez odzewu, co zresztą przyznał sąd. Razem z prawniczką (panią mecenas Justynę Tomczyk - polecam!) złożyliśmy pozew o zapłatę za nadgodziny" - opisuje historię dziennikarz.
Agora miała już przelać zaległe pieniądze byłemu dziennikarzowi, a w redakcji widoczny jest
"efekt Bińczyka":
"Ale najbardziej zadowolony jestem z tego, co moi znajomi nazywają "efektem Bińczyka": za pracę w weekendy dostają tyle wolnego, ile przewiduje kodeks pracy, czyli dzień za sobotę i dwa za niedzielę" - dodaje.
Serwis Wirtualne Media podaje, że były dziennikarz
Wyborczej
wniósł już sprawę do sądu pracy przeciwko Agorze z tego samego paragrafu. Tym razem chodzi jednak o wypłatę
nadgodzin za rok 2021
:
- Mam nadzieję, że i ten proces wygram - mówi serwisowi Bińczyk.