fot. East News / Facebook
Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował o puli 450 dodatkowych szczepionek, które otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych. Skorzystać z niej mieli pracownicy szpitali WUM i 150 innych osób, m.in. rodziny pracowników i pacjentów, w tym
18 znanych postaci kultury i sztuki
, które miały "promować ideę szczepień".
Wśród zaszczepionych znaleźli się między innymi były premier
Leszek Miller
,
Krystyna Janda,
Wiktor Zborowski
czy
Krzysztof Materna
. Problem w tym, że zostali oni zaszczepieni, mimo że nie należą do tak zwanej "grupy zero", która miała być szczepiona w pierwszej kolejności.
Minister zdrowia zapowiedział wyjaśnienie sprawy:
Jan Śpiewak
twierdzi, że
żadnej akcji promocyjnej nie było
i została ona wymyślona, kiedy wydało się, że niektórzy celebryci zostali zaszczepieni poza kolejnością.
Śpiewak napisał
list otwarty do Krystyny Jandy
, w którym stwierdza że "jedynym honorowym wyjściem z sytuacji jest praca na rzecz ofiar epidemii":
Okazuje się, że prócz Krystyny Jandy zaszczepiony został też
Andrzej Seweryn
oraz ich córka
Maria
.
Aktorka tłumaczyła na antenie Polsat News, że przyjechała z ojcem, a zaszczepiona została "przy okazji".
- Moi rodzice, będąc seniorami, byli na liście osób do zaszczepienia. Pojechałam z nimi na szczepienie. Nie było nikogo poza nami, pani doktor mnie zaprosiła i
powiedziała, że "skoro już pani jest, niech pani wejdzie, jest otwarta dawka”.
Ja z tego skorzystałam.
Nie miałam poczucia, że to nieetyczne, ponieważ zrozumiałam to tak, że dawka się zmarnuje.
Z kolei na antenie TVN24 Seweryn miała przeprosić i tłumaczyć całą sytuację założeniem, że istnieje
specjalna pula dla aktorów
.
Oświadczenie w sprawie wydała również
Magda Umer
, która również została zaszczepiona w WUM.