Biuro
Borisa Johnsona
ogłosiło dziś, że
premier wyszedł ze szpitala
. Trafił tam w zeszłą niedzielę, 10 dni po zdiagnozowaniu u niego zakażenia koronawirusem. W czwartek został
przeniesiony na intensywną terapię.
Downing Street podkreśliło w oświadczeniu, że za radą zespołu medycznego premier nie wróci póki co do pracy. Rekonwalescencję będzie kontynuował w swojej wiejskiej posiadłości.
Na Twitterze Johnson zamieścił 5-minutowy film, w którym
dziękuje personelowi medycznemu ze szpitala św. Tomasza w Londynie
i całej brytyjskiej służbie zdrowia.
-
Trudno znaleźć słowa, by wyrazić swój dług
- powiedział.
Szczególnie podziękował dwóm pielęgniarkom:
Jenny
z Nowej Zelandii i
Luis
z Portugalii, które "czuwały przy jego łóżku przez 48 godzin, kiedy wszystko mogło pójść jeszcze w drugą stronę".
-
NHS
[brytyjska służba zdrowia]
uratowało mi życie, nie mam co do tego wątpliwości
- dodał.
Dziękował też Brytyjczykom za "poświęcenie" i przestrzeganie zasad kwarantanny. Podkreślił, że dzięki temu kraj podniesie się z kryzysu.
Na Twitterze personelowi szpitala dziękowała też narzeczona Borisa Johnsona,
Carrie Symonds,
która spodziewa się dziecka.
"Nie jestem w stanie wystarczająco podziękować wspaniałej brytyjskiej służbie zdrowia. Personel Szpitala św. Tomasza jest niesamowity.
Nigdy nie będę w stanie się Wam odwdzięczyć i nigdy nie przestanę Wam dziękować"
- napisała.