W środę w
fabryce iPhonów
w chińskim mieście Zhengzhou doszło do zamieszek z udziałem tysięcy pracowników. Domagali się oni
wypłat zaległych wynagrodzeń i premii
oraz poprawy warunków pracy, protestowali również przeciwko restrykcyjnej polityce "zero Covid". W zatrudniającej ponad 200 tysięcy osób fabryce oraz na ulicach w jej okolicy doszło do starć z służbami.
Dziś tajwańska firma
Foxconn
, będąca właścicielem fabryki, wydała oświadczenie, w którym
przeprasza za opóźnienia w wypłatach
wynagrodzeń i tłumaczy je "błędem technicznym".
"Doszło do technicznego błędu w procesie wdrażania nowych pracowników"
- wyjaśnia firma, dodając, że wskutek błędu pracownicy otrzymali mniejsze wynagrodzenia niż obiecywano im w ogłoszeniach rekrutacyjnych.
Reuters informuje, że fabryka, która odpowiada za składanie nawet 60% wszystkich iPhonów sprzedawanych na świecie, od dłuższego czasu boryka się z
niedoborem pracowników.
To przekłada się na opóźnienia w realizacji zamówień od Apple. Wielu pracowników odeszło na początku października, gdy w fabryce wprowadzono jeszcze bardziej restrykcyjne ograniczenia związane z Covid-19 związane z gwałtownym wzrostem zachorowań. Firma, szukając nowych pracowników, proponowała wysokie premie, po czym ich nie wypłaciła.
- Foxconn zaproponował duże pieniądze, nawet
15 tys. juanów miesięcznie
, by szybko zatrudnić tysiące nowych robotników, ale wydaje się, że pieniędzy nie wypłacono. Dlatego robotnicy byli rozczarowani - mówi Jenny Cha, ekspertka z Hongkońskiego Uniwersytetu Politechnicznego.
W oświadczeniu Foxconn obiecuje jednak, że
zaległe premie zostaną wypłacone
. Podkreślono, że firma dokłada wszelkich starań, aby "rozwiązać problemy i spełnić uzasadnione żądania pracowników".