Facebook/Ornitolodzy Warmii i Mazur
Ponad
tysiąc ptaków
zestrzelili włoscy myśliwi podczas
długiego polowania nad Zalewem Wiślanym
. Ornitolodzy twierdzą, że
było ono nielegalne
, Związek Łowiecki zapewnia jednak, że
wszystko zostało załatwione zgodnie z prawem
.
Sześciu Włochów przyjechało na polowanie
pod koniec października
w okolice wsi
Nowa Pasłęka
w województwie warmińsko-mazurskim. Wkrótce mieszkańcy zaczęli znajdować
martwe ptaki
.
Wtedy
ornitolodzy zawiadomili policję
. Okazało się, że polowanie zostało zorganizowane przez lokalne koło łowieckie "Mewa". Jego przedstawiciele nie chcą komentować sprawy.
Ornitolodzy twierdzą, że
podczas polowania, które trwało 10 dni, doszło do szeregu uchybień
, m.in. zabrakło psa, który zbierałby martwe ptaki i polskiego przewodnika. Co jednak najważniejsze, według prawa
nie można polować w odległości 5 kilometrów od brzegu morskiego
.
Paulina Marzęcka
, rzecznik Polskiego Związku Łowieckiego broni myśliwych, twierdząc, że nikt prawa nie złamał.
-
Nie można utożsamiać wód Zalewu z morzem
. Myśliwi mieli wszelkie zgody na odstrzał ptaków - tłumaczy.
Te wątpliwości rozwiewa Urząd Morski w Gdyni:
-
Zalew Wiślany jest częścią morskich obszarów
, a linia brzegowa Zalewu Wiślanego jest linią brzegową morza – wyjaśnia Magdalena Kierzkowska, rzecznik Urzędu.
Ornitolodzy nie kryją oburzenia.
-
Można to nazwać rzezią
- mówi w rozmowie z TVN24 Zdzisław Cenian, ornitolog. - Myśliwi potraktowali ptaki jak żywą strzelnicę. To polowanie było nielegalne.
Sprawę wciąż wyjaśnia policja.
Facebook/Ornitolodzy Warmii i Mazur
Facebook/Ornitolodzy Warmii i Mazur