Zdjęcie ilustracyjne, fot. East News / Jakub, arch. prywatne
donald.pl: Ile zarabiasz?
Jakub: To zależy jaki mecz, jaka ranga wydarzenia. Jestem opłacany za zrealizowane zlecenie, a nie od godziny. Przykładowo, za mecz kosza/siatkówki/piłki ręcznej jest to 120zł.
donald.pl: A jak są mistrzostwa Polski?
donald.pl: A dlaczego akurat 120 zł? Rozmawiałeś z innymi maskotkami o zarobkach?
Jakub: Zarabiają i więcej i mniej. To ile otrzymam, zależy od tego, ile ktoś jest w stanie zapłacić. W Polsce nie mamy tak spopularyzowanych i wypromowanych maskotek jak na przykład w USA, gdzie ich zarobki sięgają tysięcy dolarów
donald.pl: Zdarzyło ci się, że jakiś dzieciak podbiegł, kopnął cię i uciekł?
donald.pl: A biłeś się kiedyś z inną maskotką?
Jakub: Tak, nie raz i nie dwa. Lubimy się popchnąć, zabrać to co mamy w dłoni, skraść atencję od kibica. Oczywiście nie uprawiamy MMA, sprawiamy aby wyglądało to komicznie. Pod koniec zazwyczaj mamy pozytywny akcent na zasadzie piątki, zbicia klatek, zależnie co nam wpadnie do głowy.
donald.pl: Układasz sobie jakiś plan w głowie, co kiedy zrobisz?
Jakub: Mówiąc o standardowym meczu, to jedyne co mam zaplanowane to udział w konkursach i atrakcjach przygotowanych przez organizatora. Wszystko inne jest kompletnie spontaniczne. I o to właśnie chodzi, o improwizację. Najlepsza maskotka to taka, która z każdego bodźca, sygnału, sytuacji, potrafi wyciągnąć jak najwięcej śmiechu i radości, zamieniając nawet kontuzję zawodnika w moment do bicia braw i zagrzewania trybun.
donald.pl: Jak zostałeś maskotką? I dlaczego akurat ty? Masz jakieś szczególne umiejętności albo wykształcenie, które sprawia, że jesteś lepszą maskotką niż ktoś przypadkowy?
Jakub: Jestem harcerzem, działam w gromadzie zuchowej. Nieustannie mam kontakt z dziećmi. Pracuję głównie z ludźmi, zapewniając im rozrywkę, stąd rola maskotki przyszła mi całkiem łatwo. Aby być dobrą maskotką, trzeba się bawić i bawić innych. Trzeba też czuć się swobodnie.
donald.pl: I nadal pracujesz jako animator?
Jakub: Teraz trochę bardziej jako edukator. Na przykład aktualnie prowadzę zajęcia edukacyjne, na których uczymy się czym jest PH, stany skupienia, prąd elektryczny, poznajemy algorytmy i tajniki programowania za pomocą aplikacji dla dzieci. Ale pracowałem też na sali zabaw, jestem też druhem i prowadzę drużynę zuchową. Po prostu od dawna w tym robię i zostałem polecony przez innego animatora, kiedy potrzebny był ktoś do roli maskotki.
donald.pl: Studiujesz coś, jakąś pedagogikę, coś w tym stylu?
Jakub: Myślałem o tym, ale ostatecznie jestem na studiach inżynierskich. Transport i Logistyka.
Jakub: Chciałem iść na pedagogikę, psychologię, jednak wybrałem transport. Lubię duże pojazdy, chyba innego powodu nie ma. Chciałem mieć plan B, gdybym zrezygnował z pracy z dziećmi i ogólnie w rozrywce. Tym samym nie chciałem studiować pedagogiki, żeby nie poczuć, że to MUSI być moja praca. Nie wiem, jak inaczej to wytłumaczyć. Z jednej strony chęć pozostawienia tego jako pasję i hobby przynoszącą zysk, a z drugiej posiadanie odskoczni na wypadek niepowodzenia.
donald.pl: Powiedzmy, że akurat kariera maskotkowa wypaliła na 100%, fejm, pieniądze, drogie samochody. Jak wyobrażasz sobie sukces w tej branży?
Jakub: Wyobrażam to sobie jako rozpoznawalność wśród organizatorów, widzów i uczestników w całej Polsce. Wiesz, potężna rzesza fanów, setki tysięcy polubień w mediach społecznościowych i wiele takich. Jedną z niewątpliwych gwiazd i autorytetów jest Karcocha. Świetny artysta, tworzący niebywały performance opierający się wyłącznie na improwizacji i korzystaniu z tego co go otacza.
donald.pl: Jesteś taki śmiały normalnie, czy tylko w maskotce? Wyjście przed tłum ludzi dla wielu osób to koszmar.
Jakub: Kostium jednak daje mi olbrzymi komfort. Nie jesteś oceniany jako ty, lecz jako maskotka. Jesteś maskotką. Zrobisz coś źle - źle zrobiła to maskotka. Dzięki temu mogę bezproblemowo odciąć się od oceny innych ludzi, która potrafi mocno wpłynąć na to, jak oceniam swoją pracę. Maskotka jest pewnym sposobem na oddech, formą akceptacji siebie i wyrażania siebie w sposób bezpieczny. Na pewno miała duży wpływ na to jak teraz postrzegam swoją pracę.
donald.pl: Byłeś kiedyś na randce?
donald.pl: I jak było? Też wtedy jesteś taki śmiały? Albo na rozmowie o pracę?
Jakub: Zależy na której xD Owszem, na początku mogę się spiąć, zdenerwować, ale potem zwykle już z górki. Za każdym razem czułem się swobodnie, bez większych problemów. Rozmowy o pracę - również od razu płynę. Potrafię przekonywać, świetnie się zaprezentować. W sumie nigdy o sobie tak nie rozmyślałem, aż poczułem teraz skok samooceny :)
donald.pl: A jakie są twoje ulubione doświadczenia jako animatora? Albo ulubiona impreza "maskotkowa"?
Jakub: Świetnie bawiłem się jako pilot wycieczek szkolnych. Poznałem wiele miejsc w swoim regionie, pozwiedzałem i mi za to zapłacili, a do tego poznawałem pracę z mikrofonem. Z ulubionych imprez maskotkowych to na pewno Mistrzostwa Europy w piłce siatkowej Mężczyzn z 2021 roku, gdzie Polska zajęła 3 miejsce.
donald.pl: A są jakieś nieprzyjemne aspekty tej pracy?
Jakub: W środku jest gorąco, a głowa maskotki to niestabilny ciężar, zawsze w którąś stronę cięgnie. Spotykałem się też z różnymi słowami, opiniami. To, że siedzę w pracy z dzieckiem, w rozrywce, nazywano "żałosnym". Często klienci, rodzice dzieci, potrafili patrzeć na mnie krzywym spojrzeniem przez to, że jestem mężczyzną. Spotykałem się z pytaniem "kiedy przyjdzie jakaś animatorka?" tuż przed rozpoczęciem urodzin. Kiedy zaczynałem imprezę, na twarzach rodziców było widać zamurowanie. Nie zdarza się to często, jednak potrafi zaboleć. Bywałem też nazwany "pedofilem" za to, że przytuliło się do mnie dziecko. Przez to jestem aktualnie bardzo ostrożny, jeśli chodzi o kontakt fizyczny z dzieckiem, wręcz nad wyraz ostrożny.
donald.pl: Skoro jesteśmy przy trudniejszych wątkach. No właśnie, na dworcach na uchodźców z dziećmi czekają wolontariusze przebrani za maskotki. Przybijają piątki, rozdają lizaki, dzieciaki mają coś fajnego na dzień dobry, a nie tylko szary dworzec. Podjąłbyś się czegoś takiego, czy na przykład twoim zdaniem dzieci świeżo po przejściach nie potrzebują takiego nagłego bodźca?
Jakub: Od czasu agresji Rosji na Ukrainę niosę na ustach hasło "Dziecko ma prawo do życia bez wojny". Każda inicjatywa, która pozwala wywołać uśmiech na twarzy dziecka, jest teraz niezbędna. Mają prawo żyć normalnie, bezpiecznie i cieszyć się tak jak dzieci z Polski, Czech bądź innego kraju. To jak działalność rozrywkowa otworzyła się na młodych uchodźców jest wspaniałe. Darmowe bilety do kina, na mecz lokalnej drużyny, salę zabaw, warsztaty dla dzieci, wiele aktywności. Cudowne.
donald.pl: A coś cię przygotowało na takie trudniejsze sytuacje? Dzieci nawet bez wojny mają za sobą ciężki czas, choćby przez izolację spowodowaną przez pandemię.
Jakub: Można tak powiedzieć. Wychowanie harcerskie opiera się na latach doświadczeń, pracy wychowawców, pedagogów, psychologów i wielu innych zaangażowanych w ten proces.Kiedy pandemia rozwinęła się na dobre, przenieśliśmy się do działania online, aby nie stracić kontaktu. Oczywiście nie mogło to zastąpić spotkania na żywo, jednak trzeba było sobie radzić. Problemy w relacjach społecznych wynikające z izolacji są widoczne, jednak pracujemy nad nimi u naszych wychowanków i widać postępy.
donald.pl: Jest szansa, że po studiach jako pan inżynier dalej będziesz animatorem/edukatorem i na przykład będziesz opowiadał dzieciom o maszynach i transporcie? Czy rzucisz to wszystko?
Jakub: Z tym transportem to nawet nie pomyślałem w ten sposób, serio pomyśle nad zajęciami xD
donald.pl: Bierz temat i grzej.
Jakub: Pewnie da się sporo wymyślić. Zrobi się coś ciekawego.
donald.pl: Dzięki za rozmowę.